Kamikaze - Boski wiatr



Październik 1944r.
13 października 1944 roku w kierunku Tajwanu udał się amerykański zespół zadaniowy TF.38.4 pod dowództwem kontradmirała Ralfa E. Davidsona. W skład zespołu wchodziły m.in. lotniskowce USS "Enterprise", "Franklin", "Belleau Wood" i "San Jacinto". Miały zaatakować tamtejsze lotniska i inne urządzenia wojskowe wykorzystywane przez japońską jednostkę 2. Koku Kantai dowodzoną przez admirała Fukudome. Dysponowała ona około dwustu samolotami lotnictwa armijnego, z których co najmniej połowę stanowiły samoloty myśliwskie Nakajima Ki-43 "Hayabusa" i Nakajima Ki-84 "Hayate". Pozostałe samoloty to bombowce i samoloty szkolno-treningowe. Wzmocnieniem dla tej jednostki była setka samolotów myśliwskich Mitsubishi A6M "Zero" i dziesięć łodzi latających lotnictwa morskiego, które 11 października 1944 roku przyleciały z Kiusiu. Pierwszy bój z amerykańskim zespołem rozpoczął się już następnego dnia rano. Admirał Fukudome przeciwko Amerykanom wysłał 230 samolotów. Dzięki radarom zainstalowanym na amerykańskich okrętach, japońskie samoloty zostały wykryte i zaatakowane znacznie wcześniej, zanim zdołały przybliżyć się do okrętów amerykańskich. Amerykańskim samolotom myśliwskim w dość krótkim czasie udało się zestrzelić co najmniej trzecią część japońskich samolotów, a pozostałe rozproszono, przez co w tym dniu amerykańskie okręty nie były już niepokojone. Rankiem, w piątek 13 października 1944 roku, o godzinie 6:44, z pokładów amerykańskich lotniskowców wystartowały samoloty torpedowo-bombowe Grumman TBM "Avenger" i Curtiss SB2C "Helldiver". Ich celem były tajwańskie lotniska i linie komunikacyjne. Japoński opór był minimalny, gdyż został sparaliżowany przez pokładowe samoloty myśliwskie Grumman F6F "Hellcat" i Yought F4U "Corsair". Wkrótce po powrocie samolotów na lotniskowce, amerykańskie radary wykryły zbliżające się samoloty japońskie. Były to przede wszystkim samoloty bombowe Mitsubishi G4M "Betty" z torpedami na pokładzie. Cztery z nich lecąc tuż nad powierzchnią wody uniknęły wykrycia przez radary i zbliżyły się do lotniskowca "USS Franklin", płynącego na czele amerykańskiego zespołu. Nie zmyliły jednak strzelców pokładowych z tego okrętu. Dwa z japońskich bombowców zostały zniszczone ogniem przeciwlotniczym oraz przez samoloty myśliwskie "Hellcat". Trzeciemu Japończykowi udało się zrzucić torpedę, zanim dosięgły go granaty z amerykańskich działek, które moment później rozerwały go na kawałki. Lotniskowiec wykonał szybki unik na maksymalnej prędkości, rozrzucając wszystkie nieumocowane przedmioty pod pokładem. Tym manewrem lotniskowiec został uratowany. Nie na wiele się jednak to zdało. Z przeciwnej strony zbliżył się czwarty japoński samolot bombowy. Wypuścił torpedę, która zniknęła pod wodą, ale na szczęście nie trafiła w cel.
Atakujący samolot jednak coraz bardziej zbliżał się do wykonującego ostre manewry lotniskowca, który zaciekle bronił sie przed atakującym intruzem. Dzięki temu znowu zdołał uniknąć katastrofy. Palący się japoński bombowiec zdołał się jedynie śliznąć po pokładzie lotniskowca, który częściowo "pozamiatał" i potem spadł do morza po jego lewej burcie. Uszkodzenia lotniskowca były minimalne. Do morza strąconych zostało pięć samolotów i dwudziestu dwóch marynarzy, którzy znaleźli się na drodze japońskiego samolotu.
Następnym celem japońskiego ataku był lekki krążownik "Reno". Był on częścią drugiego amerykańskiego zespołu zadaniowego, TF.38.2. W jego skład wchodziły lotniskowce USS "Essex", "Lexington", "Langley" i "Princeton". Płynął on pod dowództwem kontradmirała Frederica C. Shermanna, który nadchodził z odsieczą dla TF.38.2. Japoński atak przywitał Amerykanów rano 14 października 1944 roku. Atak prowadziła stosunkowo liczna grupa samolotów torpedowych Nakajima B6N "Tenzan". Jeden z nich przymierzył się do okrętu flagowego, którym był lotniskowiec "Lexington". Okręt dzięki swoim manewrom nie tylko uniknął torpedy, ale także i szarżującego samolotu, którego zniszczyła jego obrona przeciwlotnicza. Palący się "Tenzan" minął lotniskowiec, ale niestety uderzył w prawą burtę krążownika "Reno", który nie zdążył na czas wykonać uniku. Samolot zniszczył jego przednie stanowiska działek przeciwlotniczych, oraz wywołał pożar na pokładzie. Po wejściu do akcji służb ratowniczych, płomienie szybko zniknęły. Powstałe szkody ocenione zostały jako niezbyt duże. Poparzonych została sześciu marynarzy, a dwaj strzelcy z obsługi działek przeciwlotniczych zostali zabici. Po półgodzinnej przerwie stanowisko znowu mogło razić ogniem.
Trzeci atak przed 25 października 1944 roku przeprowadzony został przeciwko zespołowi okrętów amerykańskich TG.77.3 dowodzonemu przez kontradmirała Russela S. Berkey'a, który zajął pozycję u wejścia do zatoki Leyte w nocy 21 października 1944 roku. Miał on wesprzeć operację desantową, która rozpoczynała właściwą amerykańską inwazję na Filipiny. Około godziny 6:00 rano radary wykryły dwa samoloty. Nieco później potwierdzono, że nie chodzi tu o samoloty amerykańskie, ale o samoloty japońskie. W tym czasie Japończycy już atakowali okręty amerykańskie, które przed nimi postawiły "ścianę śmierci" utworzoną z ognia działek przeciwlotniczych. Uszkodzony został jeden z atakujących samolotów myśliwskich "Zero", który eksplodował w powietrzu. Drugi samolot "Zero" rozbił się o pomost bojowy krążownika "Australia". Paląca się benzyna z samolotu rozlała się po pokładzie, a także wlała się pod pokład przy prawej burcie. Pożar spowodował wybuch magazynu z amunicją i śmierć trzydziestu marynarzy. Zginął także komandor Deschaineux, znakomity oficer sztabowy Australijskiej Marynarki Wojennej, która współuczestniczyła w działaniach wojennych. Rannych zostało 64 członków załogi okrętu australijskiego, głównie poparzonych. Przy pomocy innych okrętów pożar ugaszono, jednak w nocy "Australia" musiała być odstawiona na wyspę Manus do remontu.
Pierwszymi oficjalnymi ofiarami japońskich samolotów samobójczych Kamikaze był holownik oceaniczny "Sonoma" i okręt desantowy LCI-1065. Obydwa te okręty zostały zniszczone w zatoce Leyte 24 października 1944 roku. Na holownik "Sonoma" spadł samolot bombowy Mitsubishi G4M "Betty", który wybuchają uszkodził stojący obok szybki okręt transportowy "Augustus Thomas". Okręt desantowy LCI-1065 trafiony został przez dwusilnikowy samolot bombowy Mitsubishi Ki-21 "Sally", który wybuchł na jego śródokręciu. Okręt zapalił się i wkrótce potem zatonął. Te fakty podaje oficjalna statystyka amerykańska na temat zatopienia okrętów w wyniku ataków samobójczych. Japońska statystyka zaczyna natomiast od zatopienia lotniskowca "St. Lo", do którego doszło 25 października 1944 roku koło Filipin. Akcję przeprowadził pierwszy z japońskich pilotów Kamikaze, kapitan Yukio Seki.

Sytuacja na froncie stawała się coraz bardziej krytyczna. Już po godzinie 10 rano 24 października 1944 roku amerykańskie oddziały rozpoczęły lądowanie na wschodnim wybrzeżu Leyte i szybko zaczęły przemieszczać się w głąb lądu. Przedarły się aż na odległość 16 kilometrów od Tacloban. Oficer sztabowy 201. Kokutai, Tadashi Nakajima, który miał pod opieką samoloty "Zero" sprowadzone na Cebu, wydał więc rozkaz o natychmiastowej organizacji specjalnej jednostki szturmowej, do której rozpoczął rekrutację ochotników spośród stacjonujących lam załóg lotniczych. Ci, którzy wyrazili swoją zgodę, natychmiast przystępowali do pisania listów pożegnalnych do swoich rodzin i przyjaciół. Rozpoczął się czas realizacji planu "Sho".
1. Koku Kantai była jednostką mocno zdziesiątkowaną. Przyczyniło się do tego gównie amerykańskie lotnictwo pokładowe. W swej dyspozycji posiadało jedynie 30 samolotów myśliwskich Mitsubishi A6M i 30 samolotów bombowych różnych typów. Z tego powodu admirał Soemu Toyoda wydał rozkaz przerzucenia z Tajwanu na Filipiny 350 samolotów należących do 2. Koku Kantai dowodzonej przez admirała Shigeru Fukudome. 23 październnika samoloty wylądowały na Filipinach, a już następnego dnia 250 z nich przeprowadziło nalot na okręty amerykańskie. Zła pogoda i silna obrony przeciwlotnicza okrętów amerykańskich praktycznie rozbiła japoński atak. Lekko uszkodzonych zostało jedynie pięć okrętów amerykańskich.
21 października 1944 roku Japończycy otrzymali informację, że amerykańska flota, w skład której wchodziło sześć lotniskowców, płynie w odległości 150 mil na wschód od wyspy Suluan. W związku z tym sekcja "Yamato", z jednostki "Shimpu" dowodzonej przez Yuko Seki, rozpoczęła przygotowania do ataku. Wyciągnięto samoloty ukryte na skraju dżungli. Do startu przygotowano pięć samolotów myśliwskich "Zero". Trzy z nich były Przeznaczone do ataku samobójczego, a pozostałe dwa miały stanowić ich osłonę. W czasie kiedy samoloty kołowały na start nad lotniskiem pojawiły się amerykańskie pokładowe samoloty myśliwskie "Hellcat" i "Corsair". W ciągu kilku minut z japońskich samolotów pozostały jedynie dopalające się szczątki. Tuż za amerykańskimi samolotami myśliwskimi pojawiły się pokładowe samoloty torpedowo-bombowe "Avenger" i "Helldiver", które dokończyły działa zniszczenia na Cebu. Po ich odlocie pozostały przy życiu personel naziemny starał się zmontować z resztek jakiś samolot bojowy. Z wielkim wysiłkiem udało się im przygotować trzy samoloty myśliwskie "Zero". Dwa miały przeprowadzić samobójcze ata a jeden miał je osłaniać. Po szybkim starcie cała trójka obrała kurs na Suluan. Wraz zachodem słońca dwa z nich powróciły na lotnisko. Z powodu złych warunków atmosferycznych piloci nie znaleźli amerykańskich okrętów. Trzeci samolot pilotowany przez porucznika Kuno zaginął. Zgodnie z komunikatem amerykańskim w tym dniu żaden okręt nic był atakowany przez samobójców. Prawdopodobnie porucznik Kuno poszukiwał wroga aż do wyczerpania się paliwa.
Również na Mabalacat jednostki samobójcze przygotowywały się do ataku. Była to sekcja "Shikishima" dowodzona przez Yukio Seki. Razem z nim w jednostce służyli: Iwao Nakano, Nobuo Tani, Hajime Nagamine i Shigeo Osano. Jak już wspomnieliśmy pilci z sekcji "Shikishima" dokonali ataku w dniu 25 października 1944 roku, zatapiając lotniskowiec "St. Lo" i uszkadzając 4 inne jednostki.
Tego dnia także sekcja "Yamato" wykonała swój samobójczy atak, startując z lotniska na wyspie Cebu. O godzinie 7:35 samoloty z sekcji "Yamato" zameldowały o nawiązaniu kontaktu wzrokowego z nieprzyjacielem. Była to część zespołu TG.77.4 płynąca pod dowództwem kontradmirała Thomasa L Sprague. Tworzył go 22. Dywizjon Lotniskowców, w skład którego wchodziły, "Sangamon", "Suwannee", "Santee" i "Chenango", oraz 28. Dywizjon Lotniskowców z lotniskowcami: USS "Petrof Bay" i "Saginaw Bay". Osłonę zapewniało pięć niszczycieli. Na pięć minut przed przybyciem samolotów japońskich Amerykanie już wiedzieli o ich zbliżaniu się, ponieważ zostały wykryte przez radary. W związku z tym obrona przeciwlotnicza była gotowa na ich przyjęcie.
Kamikaze rozpoczęły atak. Ich celem był lotniskowiec "Santee". Pierwszy z samolotów zanurkował wprost na jego pokład, tak że marynarze i obsługa działek przeciwlotniczych zauważyła go w ostatniej chwili i było już za późno na jakąkolwiek reakcję. Wybuch wyrwał w pokładzie otwór o wymiarach 5 na 9 metrów. Szybko rozszerzający się pożar zbliżył się do 450 kg bomb przygotowanych do podwieszania. Jedynie dzięki poświęceniu sekcji strażackich bomby nie wybuchły, a okręt został uratowany przed katastrofą.
Płomienie i unoszący się gęsty dym z palącego się lotniskowca stały się punktem rozpoznawczym dla innych samolotów japońskich. Drugi z atakujących Kamikaze po wynurzeniu się z chmur przymierzył się do lotniskowca USS "Sangamon". Tym razem obrona amerykańska była szybsza i kiedy tylko atakujące "Zero" znalazło się w zasięgu ich działek, zamieniło się w płonące strzępy. W tym momencie Amerykanie zorientowali się jaką nową niespodziankę przygotowali im Japończycy i rozpoczęli intensywny ostrzał ze wszystkiej broni. W związku z tym trzeci myśliwiec już bardzo szybko rozpadł się na kawałki, które rozsypały się wokół niedoszłego celu, jakim miał być lotniskowiec "Petrof Bay". W strzępy również zamienił się czwarty samolot japoński, który pojawił się nad amerykańskim zespołem. Przedostatni z atakujących samolotów japońskich prawdopodobnie był pilotowany przez rannego lotnika lub został uszkodzony. Samolot z pełną prędkością rozbił się o powierzchnię morza. Ostatniego z Japończyków w chmury zapędziła amerykańska obrona przeciwlotnicza.
Japoński atak zakończył się żałosnym rezultatem. Pięć samolotów utracono, a amerykańskie lotniskowce dalej pozostały na powierzchni morza. Pożar na lotniskowcu "Santee" został szybko opanowany. Zginęło 19 marynarzy, a 72 uległo poparzeniom. Mimo, że z uszkodzonego lotniskowca nie mogły być przeprowadzane dalsze loty, pozostał on w zespole, aby swoją bronią pokładową osłaniać inne okręty.
Na podstawie pierwszych meldunków po atakach Kamikaze, Ohnishi przeprowadził gruntowną reorganizację specjalnych jednostek szturmowych. Wieczorem 26 października 1944 roku na filipińskim lotnisku w Clark Field wylądował grupa samolotów "Zero", które należały do 2. Koku Kantai. Stanowić one miały uzupełnienie jednostek samobójczych. Ich piloci po krótkim namyśle stali się również pilotami Kamikaze. Pierwotnie służyć mieli jako osłona podczas ataków samobójczych. Uformowany został podstawowy skład jednostki specjalnej. Trzy samoloty przeznaczone zostały do przeprowadzenia właściwego ataku, a dwa inne miały stanowić ich osłonę. Jeden z tych samolotów miał ubezpieczać grupę od góry, a drugi od dołu. Wszystko zostało przygotowane do przeprowadzeni kolejnego ataku.
Piloci osłony zostali poinformowani, że muszą być na miejscu aż do moment przeprowadzenia ataku Kamikaze do końca. Muszą za wszelką cenę ochrania Kamikaze w drodze do celu przed nieprzyjacielskimi samolotami. Z tego powód do lotów eskortowych wybierani byli najlepsi piloci.
Z nowych samolotów admirał Fukudome utworzył cztery następne jednostki Kamikaze. Podstawę stanowili piloci z 701. Kokutai, wchodzącego w skład 2. Koku Kantai. Dowódcą nowych jednostek, które otrzymały nazwy: "Chuyu Butai", "Seychu Butai" i "Jiretsu Butai" został kapitan Tatsuhiko Kida.
W międzyczasie japońskie samoloty rozpoznawcze wykryły amerykański zespół okrętów w zatoce Surigao. W związku z tym do ataku przygotowała się sekcja "Yamazakura" z jednostki "Shimpu". O godzinie 8:15 wystartowały trzy samolot myśliwskie "Zero". Nad cel ataku jednak nie doleciały. Straciły orientację i zostały zestrzelone przez patrolujące ten rejon amerykańskie samoloty myśliwskie. Dlatego do kolejnego ataku wysłano następne trzy samoloty szturmowe z eskortą składającą się z dwóch samolotów myśliwskich "Zero". O godzinie 10:30 nawiązały z nieprzyjacielem kontakt wzrokowy, ale nim piloci znaleźli się nad nim zostali zaatakowani przez 60 amerykańskich samolotów myśliwskich "Hellcat" i "Corsair", które po kilkunastu sekundach zestrzeliły dwa samoloty samobójcze i jeden z osłaniających A6M "Zero". Trzeciemu Japończykowi udało się przeniknąć prze ogień artylerii przeciwlotniczej i zaatakować lotniskowiec "Suwannee". Ogień amerykańskiej broni pokładowej okazał się być nieskuteczny. Samolot Kamikaze osiągnął swój cel. Uderzył w windę, na której spuszczany był w tym momencie jeden z samolotów torpedowych "Avenger", który dopiero co powrócił na lotniskowiec. Wybuch japońskiego samolotu rozszarpał na strzępy nie tylko amerykański samolot znajdujący się akurat na windzie, ale spowodował następne eksplozje i wywołał pożar. Płomienie szybko się rozprzestrzeniały i zaczęły zagrażać następnym dziesięciu samolotom "Avenger", które wyposażono w bomby głębinowe. Okręt miał jednak szczęście, bomby głębinowe nie wybuchły. Eksplodowały tylko rakiety sygnalizacyjne. Gaszenie pożaru trwało ponad trzy godziny. Lotniskowiec został uratowany, ale uszkodzenia były na tyle poważne, że okręt musiał być odstawiony do remontu. Straty były duże — 150 zabitych marynarzy i 195 rannych.

łonące lotniskowce USS Belleau Wood i Franklin trafione przez Kamikaze. 30 października 1944 roku Fotografia 18. Płonące lotniskowce USS "Belleau Wood" i "Franklin" trafione przez Kamikaze. 30 października 1944 roku.

Amerykańska reakcja na ten atak japoński była tym razem natychmiastowa. Wzmocniona została obrona przeciwlotnicza zarówno na poszczególnych okrętach, jak i w obrębie lądowania oddziałów desantowych. Zintensyfikowano loty patrolowe samolotów myśliwskich. Oprócz tych działań profilaktycznych nasilone zostały naloty bombowe na japońskie bazy lotnicze. Główną uwagę skierowano przeciwko "1-Tokubetsu Kogekitai", której samoloty zaatakowały amerykański zespół TF.38, płynący w odległości 60 kilometrów od wyspy Suluan. Kamikaze nad amerykańskimi okrętami pojawili się w godzinach rannych 30 października 1944 roku. Amerykańska obrona przeciwlotnicza otworzyła przed nimi ścianę śmierci, która zniszczyła większość japońskich samolotów szturmowych. Z czternastu samolotów japońskich tylko trzem udało się przedrzeć przez tę zaporę. Dwa nurkujące samoloty bombowe Kugisho D4Y "Suisei" uszkodziły lotniskowiec USS "Franklin", a jeden samolot myśliwski Mitsubishi A6M "Zero" runął na lotniskowiec eskortowy USS "Belleau Wood". Żaden z zaatakowanych lotniskowców nie przerwał jednak działalności bojowej.

Listopad 1944r.
Kolejny etap japońskich ataków rozpoczął się pod koniec listopada 1944 roku, kiedy to jednostki na Filipinach wzmocnione zostały 450 samolotami sprowadzonymi z Tajwanu. Natychmiast z nich zostały utworzone nowe jednostki Kamikaze. Jedną z nich była formacja "3-Tokubetsu Kogekitai" zorganizowana w bazach lotniczych Nichols Field i Mabalacat. W jej skład wchodziły samoloty myśliwskie Mitsubishi A6M "Zero", nurkujące samoloty bombowe Kugisho D4Y "Suisei" oraz dwusilnikowe lądowe samoloty bombowe Kugisho P1Y "Ginga". Do akcji bojowej wprowadzone zostały 25 listopada 1944 roku. Jako pierwsza wystartowała jednostka "Yoshono Butai" dowodzona przez porucznika Kimoshi Takataka. Składała się z sześciu samolotów myśliwskich "Zero" i dwóch samolotów nurkujących "Suisei" wraz z sześcioma myśliwcami eskorty. Nad flotę amerykańską dowodzoną przez admirała Bogan'a nadleciały o godzinie 11:30. Za nimi leciały następne japońskie grupy szturmowe. Pierwsza grupa została osaczona przez gęsty ogień przeciwlotniczy prowadzony z lotniskowca USS "Cabot". Pomimo tego spadły na niego dwa Kamikaze, które na szczęście tylko lekko go uszkodziły. Zabiły 15 i raniły 16 amerykańskich marynarzy. Kolejne dwa samoloty japońskie uderzyły w lotniskowiec USS "Intrepid". Pierwszy z nich uderzył w stanowisko dwustumilimetrowych dział, które zniszczył, następnie od nich się odbił i spadł na pokład, jednocześnie go zapalając. Drugi samolot Kamikaze mocno postrzelany wybuchł na pokładzie, z którego wcześniej wystartowało 75 samolotów. Uszkodzenia pokładu były poważne, w związku z tym samoloty z lotniskowca USS "Intrepid" musiały szukać innego miejsca do lądowania. Lotniskowiec stracił 79 marynarzy a rannych zostało 43. Trzecim celem ataku był lotniskowiec USS "Hancock".

Porucznik Yoshinori Yamaguchi pilotujący bombowiec nurkujący D4Y3 Suisei na chwilę przed uderzeniem w lotniskowiec USS Essex Fotografia 19. Porucznik Yoshinori Yamaguchi pilotujący bombowiec nurkujący D4Y3 "Suisei" na chwilę przed uderzeniem w lotniskowiec USS "Essex".

Zaatakowały go cztery samoloty myśliwskie "Zero". Dwa z nich zostały zestrzelone przez artylerię przeciwlotniczą, a trzeci zapalił się po kontrataku amerykańskich samolotów patrolowych. Czwartemu okrętowa obrona przeciwlotnicza odstrzeliła skrzydła. Niesterowalny już wrak samolotu minął lotniskowiec i uderzył w płynący obok niszczyciel. Na lotniskowiec spadły jedynie resztki skrzydeł i strzępy ze zniszczonego wybuchem kadłuba. Niszczyciel doznał jedynie lekkich uszkodzeń. Jako ostatni zaatakowany został lotniskowiec flagowy "USS Essex". Jeden z atakujących samolotów został zestrzelony, a drugi runął na pokład startowy zabijając 15 marynarzy. Łącznie zestrzelonych zostało 18 samolotów Kamikaze. Szaleńcze ataki Japończyków zdumiały Amerykance do tego stopnia, że nie mogli ochłonąć z wrażenia. Uspokoili się dopiero po dwudziestym piątym ataku Kamikaze, który został przeprowadzony już w następnym dniu walki. Jego atak udało się odeprzeć. W tym dniu zestrzelonych zostało kolejnych ośmiu napastników, a wielu innych zmuszono do ucieczki.

Upadek samolotu porucznika Yoshinori Yamaguchi na lotniskowiec USS Essex Fotografia 20. Upadek samolotu porucznika Yoshinori Yamaguchi na lotniskowiec USS "Essex". Listopad 1945 roku.

Najsilniejszy atak samolotów samobójczych czekał jednak Amerykanów dopiero 27 listopada 1944 roku. Przeprowadził go ponownie "3-Tokubetsu Kugekitai" z Mabalacat. Atak rozpoczęła jednostka "Kasuga Butai" prowadzona przez Kyochi Inuzuka. Składała się z siedmiu samolotów "Zero" oraz dwóch nurkujących samolotów bombowych "Suisei". Razem z nią atak przeprowadził; jednostka lotnictwa armijnego "Hakko Sentai", która wystartowała z wyspy Negros pod dowództwem porucznika Hideshi Tanaka. Miał on pod swoim dowództwem dziesięć samolotów myśliwskich Nakajima Ki-43 "Hayabusa", każdy z podwieszonymi dwoma bombami pod skrzydłami. Osłaniane one były przez osiemnaście samolotów myśliwskich Nakajima Ki-84 "Hayate". O godzinie 11:25 japońscy piloci znaleźli się nad okrętami 7. Floty dowodzonymi przez admirała Hayler'a. Nie zważając na silną obronę przeciwlotniczą Kamikaze przystąpili do ataku. Ze względu na utrudniony dostęp do amerykańskich okrętów, atak przeprowadzony został jednocześnie z różnych stron. Jako pierwszy zaatakowano lekki krążownik "St. Louis". Dwa samoloty Kamikaze spadły na wieżę działową oraz na katapultę wodnosamolotów. Śmierć poniosło 33 marynarzy. Następnym obiektem ataku był lekki krążownik "USS Montpelier", który znajdował się w trakcie tankowania paliwa. Zaatakowały go trzy samoloty Kamikaze. Na szczęście bomby samolotów japońskich z nieznanych powodów nie wybuchły, a na okręcie uszkodzono tylko niektóre urządzenia. Czwarty samolot Kamikaze skończył żywot spadając w strzępach w morze. Rozniosły go "pięciocalówki" krążownika. Piąty samobójca runął na jedną z wież działowych krążownika. Zniszczony został częściowo pancerz oraz raniona została obsługa działa, ale okręt nie przerwał działań bojowych. Szósty z atakujących samolotów wybuchł przy prawej burcie krążownika.
Oprócz lekkiego krążownika podczas ataku uszkodzony został również pancernik USS "Colorado", który stracił 19 marynarzy. Zatopiony został natomiast okręt transportowy SC-744. Załoga krążownika "Montpelier" przez wiele godzin walczyła z pożarem. Dzięki ich poświęceniu okręt udało się uratować, a nawet utrzymać go w kondycji bojowej, chociaż radio tokijskie już ogłosiło w wielu komunikatach, że amerykańskie okręty zostały doszczętnie rozbite. Rzeczywistość była zgoła całkiem odmienna. Amerykańska ofensywa nie została powstrzymana, postępowała dalej. Niestety, również dalej występowały japońskie ataki samobójcze u wejścia do zatoki Leyte. Bazy na Cebu, leżące około 100 kilometrów od Leyte były niezmiernie ważne dla lotniczych ataków japońskich. Miejscowa jednostka "Yamato Butai" uzupełniona została dodatkowymi samolotami, przede wszystkim z bazy w Mabalacat. Rano 27 listopada 1944 wystartowało 17 samolotów Kamikaze. W większości były to samoloty myśliwskie "Zero" dowodzone przez porucznika Kano. Na drodze do Cebu doszło do spotkania z szesnastoma amerykańskimi samolotami myśliwskimi "Hellcat". W czasie powietrznej bitwy, trwającej około godziny, zestrzelonych zostało dwanaście samolotów amerykańskich, natomiast Japończycy stracili tylko jeden samolot "Zero". Piloci japońscy pokazali Amerykanom, że nie należy ich lekceważyć.
Nadszedł ranek 29 listopada 1944 roku. Zespół Hayler'a z niepewnością spoglądał w niebo, skąd spodziewano się japońskich samolotów. Pojawiły się one dopiero po południu. Znowu przed nimi wyrosła żelazna ściana śmierci utworzona z pocisków wszelkiej broni okrętów amerykańskich. Japońskie samoloty Kamikaze próbowały jednak przecisnąć się przez nią, aby zaatakować wybrany cel. Pierwszym z nich był pancernik "Maryland". Jego skoncentrowana obrona przeciwlotnicza nie dopuściła samolotów japońskich, które zestrzeliwała zanim mogły mu zagrozić. Następnym celem był ciężki krążownik "Portland". I jego obrona przeciwlotnicza powstrzymała napastnika, który został zmuszony do zmiany kierunku ataku na niszczyciel USS "Aulick". Uderzenie samolotu japońskiego wstrząsnęło okrętem i wywołało pożar. Na pokładzie pozostały dziesiątki zabitych i rannych marynarzy. Atak zdesperowanych Japończyków narastał. Mieli bowiem nadzieję, że w końcu uda im się rozbić amerykańską marynarkę. Ponownie o wieżę sześciocalowego działa pancernika USS "Maryland" rozbił si samolot "Zero". Na szczęście jego wybuch nie wyrządził większych szkód. Górze wyglądał niszczyciel "USS Saufley" po podobnym ataku. Potężny wybuch i wysoko strzelające płomienie były skutkiem nalotu jednego z japońskich samolotów Kamikaze. Załoga walczyła z ogniem ponad cztery godziny zanim udało się go zdławić, ale niszczyciel nadawał się jedynie do remontu.

Strona: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13