Kamikaze - Boski wiatr



Kwiecień 1945r. Operacje Kikusui 1, 2, 3, 4.
Gdy wiceadmirał Onishi po raz pierwszy rzucił do boju Kamikaze na Filipinach, działał na dużo mniejszą skalę niż wiceadmirał Ugaki na Okinawie. Braki uzupełnień sprzętu latającego sprawiły, że Ugaki miał do dyspozycji coraz mniej samolotów, a wyszkolenie większości pilotów było niewystarczające. Jednocześnie musiał jak najdłużej oszczędzać tych najlepszych, na wypadek ostatecznej inwazji na macierzyste wyspy Japonii.
Dlatego też zastosował specjalną taktykę ataków. Samoloty nie utrzymywały jednolitej formacji. Do roli Kamikaze wybierał najstarsze maszyny i pilotów, którzy ledwo umieli latać. Bardziej doświadczeni zostali "przewodnikami" (hitsu-kai), prowadzącymi do boju kolejne "stada" (mure). Ponadto rozkazał doprowadzić do stanu używalności wszystkie stare samoloty, dzięki czemu w początkach walk o Okinawę dysponował zbieraniną różnych maszyn, od wodnosamolotów po przestarzałe myśliwce.
Tradycyjna rywalizacja między dwoma rodzajami broni dotychczas skutecznie rozdzielała wojska lądowe od marynarki, jednak od tej chwili samobójcze jednostki lotnictwa armii (Tokubetsu), którymi dowodził generał dywizji Myoshi z 6. Armii Powietrznej, przeszły pod komendę Ugakiego. To połączenie wysiłków doprowadziło do rozpoczęcia 1 kwietnia 1944 roku serii ataków o kryptonimie "Kikusui" (Pływająca Chryzantema). Pływająca chryzantema była w cesarstwie symbolem czystości duchowej, dlatego zastosowanie tego określenia w tamtych okolicznościach miało świadczyć o wysokim morale Kamikaze, uczestniczących w operacji na morzu i w powietrzu. Złamana chryzantema stała się godłem japońskich kombatantów samobójczych walk na Okinawie. Choć główną bazą lotniczą na wyspie była Kanoya, Kikusui startowali z licznych lotnisk na Kiusiu, które były starannie zamaskowane, często za pomocą makiet samolotów.

Rankiem 1 kwietnia 1945 roku, o godzinie 8:30 na plaży Hagushi, leżącej między lotniskami Jontan a Kadena, wylądowały pierwsze oddziały amerykańskiej piechoty morskiej. Rozpoczęła się bitwa o Okinawę. Japoński plan obron "Ten-Go" przewidywał użycie łącznie 4500 samolotów. Jednostki specjalne — Kamikaze miały do dyspozycji 355 samolotów oraz 344 samoloty przeznaczone osłony i prowadzenia rozpoznania. Pierwsza akcja "Kikusui" rozpoczęła jeszcze tego samego dnia około godziny 10:00 przed południem.
Samoloty Kamikaze nadleciały od strony słońca. Utrudniało to działanie amerykańskiej obrony przeciwlotniczej. Pierwszy samolot Kamikaze spadł pancernik "West Wirginia". Ponieważ szturmujący samolot "Zero" uderzył w przednią wieżę uszkodzenia na okręcie nie były zbyt duże. zginęło 4 ludzi, a 2 zostało rannych. Chociaż kambuz i pralnia okrętowa zostały kompletnie zniszczone, pancernik nie stracił gotowości bojowej.
Następny samolot Kamikaze zaatakował okręt amunicyjny LST-884, zabijając na nim 10 marynarzy i raniąc 27. Kamikaze unieruchomił także stawiacz min „Adams". Dla bezpieczeństwa palący się okręt odholowano w głąb oceanu, aby przypadkowy wybuch nie uszkodził innych okrętów. Trzeci cios otrzymał okręt transportowy "Hinsdale". Po krótkiej walce z pożarem okręt udało się uratować jednakże musiał być odstawiony do naprawy. Dzięki skutecznej obronie przeciwlotniczej większość samolotów Kamikaze została zestrzelona lub minęła się z celem. Jeden pilot Kamikaze roztrzaskał się na transportowcu "Alpine", powodując śmierć 16 ludzi i raniąc 27. Kolejny uderzył w transportowiec "Archenar", na którym straty wyniosły 5 zabitych i 41 rannych. Inny samobójca przedziurawił transportowiec "Hinsdale".
Tego samego dnia, kiedy piechota amerykańska lądowała na Okinawie w działaniach bojowych uczestniczyła również flota brytyjska. W ramach zespołu zadaniowego TF.57 prowadziła obserwację w rejonie na południe od Okinawy, gdzie również miała przeciwdziałać kontratakowi japońskiemu z Tajwanu. Rzeczywiście tak się też stało. 1 kwietnia 1945 roku z Tajwanu nadleciały samoloty Kamikaze. Atak był bardzo szybki. Dwa samoloty japońskie spadły na okręt flagowy wiceadmirała Bernarda B. Hawlings'a, pancernik HMS "King George V". Nie wyrządziły mu jednak zbyt dużych szkód, ponieważ brytyjski okręt miał bardzo silne opancerzenie. Opancerzone pokłady także ochroniły brytyjskie lotniskowce przed poważniejszymi uszkodzeniami, które na innych okrętach mogły uczynić japońskie samoloty samobójcze. Na lotniskowce HMS "Indomitable" i HMS "Indefatigable" runęły po dwa, a na lotniskowiec HMS "Ilustrious" spadł jeden samolot Kamikaze.
Na Okinawie dobiegał końca pierwszy dzień bitwy. Następnego dnia o godzinie 8:30 samoloty Kamikaze znowu się pojawiły. Jako pierwszy zaatakowany został szybki okręt transportowy "Dickerson". Eksplozja samolotu Ki-45 "Toryu" zniszczyła mostek kapitański. Zginął dowódca okrętu, komandor podporucznik Ralph E. Lounsbury, zastępca dowódcy oraz 52 oficerów i marynarzy. Rannych zostało 15 ludzi. Okręt został dobity 4 kwietnia. Uszkodzenia i straty w ludziach odnotowano też na wojskowych transportowcach "Telfair" i "Goodhue", natomiast na "Henrico", flagowej jednostce 50. Dywizjonu Transportowców, w wyniku upadku samolotu Yokosuka P1Y1 "Ginga" zginął dowódca okrętu, a także dowódca dywizjonu, komandor W.C. France.
Dla osłony floty amerykańskiej i lądujących wojsk na Okinawie, w pobliżu wyspy sprowadzonych zostało 15 niszczycieli osłony radarowej. Ich pierwsza linia została ustalona w półokręgu 75 mil, a druga linia 36 mil od północnowschodniego przylądka półwyspu Bolo, tj. kilka mil na północ od plaży Hagushi. System służb obserwacyjnych znacznie podniósł stopień bezpieczeństwa sił amerykańskich przed atakami samolotów japońskich. Przeciwko tego typu amerykańskiej obronie admirał Ugaki przygotował masowy atak samolotów Kamikaze.
Dopiero po tygodniu plan został przygotowany do realizacji. Miał się on stać się częścią wielkiej kontrofensywy, dla której przygotowanych zostało 547 samolotów lotnictwa morskiego i 188 samolotów lotnictwa armijnego, przeróżnych typów. Rozentuzjazmowani japońscy piloci czekali jedynie na rozkaz do startu. Amerykański zwiad lotniczy, wracając 4 kwietnia ze swojej misji, rozpoznał znaczne ześrodkowanie samolotów japońskich na wszystkich bazach lotniczych w południowej części wyspy Kiusiu. W związku z tym dowództwo amerykańskie bezzwłocznie wydało rozkaz lotniskowcom, aby w kierunku baz japońskich wysłać jak najwięcej samolotów pokładowych. Dwa dni później, wcześnie rano wystartowało kilkaset amerykańskich samolotów pokładowych z zadaniem zaatakowania wspomnianych baz na Kiusiu. Po powrocie zameldowano, ze większość japońskich baz stanęła w płomieniach i zniszczono na nich znaczne ilości samolotów. W rzeczywistości zniszczone zostały jedynie doskonale wykonane drewniane makiety.
Jądro lotnictwa japońskiego zostało nietknięte, a na dodatek Amerykanie nie znali jego siły. Atak głównych sił zaangażowanych w operację "Kikusiu" rozpoczął się 6 kwietnia 1945 roku, kiedy samolot rozpoznawczy "Saiun" zameldował, że na południe od wyspy Anami Shima pojawiły się okręty amerykańskie. Była to dla Japończyków idealna sytuacja, ponieważ Amerykanie byli bez osłony lotniskowców. Pierwsza fala japońskich samolotów szturmowych składała się z 195 maszyn lotnictwa morskiego, z których 80 to były samoloty Kamikaze. Wśród nich znajdowało się osiem samolotów bombowych "Betty", które leciały podwieszonymi samolotami rakietowymi "Ohka". Osłonę formacji powierzono samolotom myśliwskim "Zero". Resztę zespołu tworzyły klasyczne samoloty bombowe.
Na stanowisku radarowym nr 2 obserwację prowadził niszczyciel radarowy USS "Colhoun". Na ekranach jego radarów około godziny 2:30 pojawiły się samoloty japońskie. Kilka minut później na okręcie uruchomiona została artyleria przeciwlotnicza. Jeden z samolotów "Saiun" namierzył się na okręt, a drugi niezauważony zrzucił bombę i odleciał. Bomba wybuchła tuż za rufą okrętu, lecz nie wyrządziła na nim żadnych uszkodzeń. Później nadleciała pierwsza grupa jedenastu samolotów japońskich. Była wtedy godzina 7:00 i słońce szykowało się do wschodu. Samolot bombowy "Betty" zrzucił w kierunku niszczyciela torpedę, ale okręt wykonał prawidłowy unik i torpeda przeszła obok. Inna grupa samolotów Japońskich namierzyła się na Kerama Retto, gdzie zakotwiczone były przede Wszystkim okręty amunicyjne, z których przeładowywano ładunek. Samoloty japońskie nad okrętem "Logan Victory" pojawiły się akurat w momencie, gdy załoga przenosiła skrzynki z amunicją na ląd. Marynarze w popłochu skoczyli do Wody lub wybiegli na ląd, a dowództwo wydało rozkaz do natychmiastowego wyciągnięcia kotwicy i wyjścia z zatoki w morze. Podobne reakcje były na innych okrętach, które prawie jednocześnie otworzyły ogień przeciwlotniczy. W obronie uczestniczyła również załoga okrętu "Logan Victory". Nagle zauważono, że jak dwie mile od okrętu, znad jednej z niewielkich wysepek, pojawił się samolot japoński, który zbliżał się zygzakowatym lotem tuż nad powierzchnią wody. Samolot ten zauważony został również z okrętów "Hobbs Victory" i "Hala Victory", które w jego kierunku otworzyły ogień. Również i Japończyk nie był dłużny i strzelał ze swoich działek pokładowych. Nieoczekiwany ogień samolotu japońskiego zabił na okręcie "Logan Victory" 14 marynarzy i ranił dziesięciu innych. Poza tym ostrzelane zostały skrzynki z amunicją, które zaczęły wybuchać, okręcie powstał pożar, który szybko rozprzestrzeniał się. Na wodę zostały zrzucone tratwy ratunkowe, a na okręcie powstała panika po informacji, że okręt lada moment może wylecieć w powietrze. I tak też się stało, ale dopiero koło południa, kiedy to po potężnej eksplozji okręt zaczął tonąć.
Do okrętu transportowego "Halaula Victory" przymierzył się japoński samolot bombowy "Betty". Okręt szybko zmienił kierunek, a nisko lecący samolot "wbił się w morską toń" zanim dotarł do swojego celu. Poza tym, niektórym okrętom udało się ukryć w zatoce na wyspie Kerama Retto, gdzie już była przygotowała obrona przeciwlotnicza. Dwa samoloty japońskie zbliżyły się do wyspy. Jeden z nich został natychmiast strącony, a drugi po nagłej zmianie kierunku z wysokości około 10 metrów, uderzył w burtę szybko płynącego okrętu transportowego "Hobbs Victory". Wybuch spowodował eksplozję przewożonej amunicji. Oddziały pożarnicze walczyły z rozszalałym ogniem przez cztery godziny. W końcu potężna eksplozja rozszarpała okręt na strzępy.
Około południa prowadzący obserwację niszczyciel radarowy USS "Colho" odebrał meldunek, że Japończycy zaatakowali zespół zadaniowy TF.58. Obsługa radarów jednak nie zauważyła żadnych samolotów japońskich, co wydawało się sprawą dosyć dziwną. Formację samolotów japońskich, nadlatujących z kierunku wyspy Kiusiu, wykryto dopiero o godzinie 12:19. Były to małe grupki, składające się średnio z sześciu samolotów, ale nieustannie zmieniające swoją wysokość lotu. Taki sam obraz na swoich radarach miał również niszczyciel USS "Bush" prowadzący służbę patrolową na stanowisku nr 1. Wokół zasadniczych grup samolotów japońskich widoczne były również pojedyncze samoloty, prawdopodobnie z osłony.
"Bush" zestrzelił dwa bombowce "Val", które zaatakowały jako pierwsze. Dwa dalsze wycofały się na widok mało zachęcającego końca swych kolegów.
Kolejny samolot zauważył kapitan niszczyciela R. Westholm. Był to samolot torpedowo-bombowy Nakajima B6N "Tenzan", który leciał na minimalnej wysokości, ale wprost na niszczyciel. Wszystkie lufy skierowały w niego ogień. Kiedy znajdował się w odległości około 1500 metrów o celu, okręt wykonał szybki zwrot na burtę. Samolot japoński nie został jednak zmylony tym manewrem i dalej podążył za okrętem. O godzinie 15:15 potężna eksplozja otworzyła w prawej burcie ogromny otwór. Oderwana od samolotu torpeda wybuchła w maszynowni, czym wywołała katastrofalne skutki.
Następny wybuch spowodowała eksplozja 500 kilogramowej bomby, któar przebiła pokład. Odłamki uszkodziły prawą stronę mostka kapitańskiego, na którym zabici zostali wszyscy oficerowie, a także zniszczone zostały pomieszczenia opatrunkowe i pomocnicze.
Palącemu się okrętowi przyszedł z pomocą niszczyciel USS "Colhoun". Gęsty dym wydostający się z uszkodzonego okrętu stał się jednak przynętą dla następnych japońskich samolotów. Sześć z nich zaatakowało płynący z pomocą niszczyciel. Lotnicy japońscy obawiali się przechwycenia przez amerykańskie samoloty myśliwskie, dlatego nie szukali cenniejszego okrętu. Niszczyciel "Colhoun" po osiągnięciu swojej maksymalnej prędkości, która wynosiła 35 węzłów, nawiązał łączność radiową z grupą amerykańskich patrolowych samolotów myśliwskich i zażądał od nich osłony. Samoloty amerykańskie wkrótce znalazły się nad okrętem i rozpoczęły walkę z Japończykami, ale po chwili musiały odlecieć ponieważ zaczęło brakować im paliwa i amunicji.
Około godziny 16:00 załoga niszczyciela "Colhoun" odnalazła palący się niszczyciel "Bush". Zauważyła również 15 japońskich samolotów myśliwskich, krążących niczym sępy nad gorejącym okrętem. Do palącego się niszczyciela podpłynął jeszcze okręt desantowy, który również usłyszał wołanie o pomoc. Niszczyciel "Bush" stał bez ruchu cały spowity gęstym dymem. Okręt desantowy rozpoczął akcję ratunkową, ponieważ niszczyciel coraz bardziej przechylał się na prawą burtę. Obronę przeciwlotniczą przejął natomiast niszczyciel "Colhoun".
O godzinie 17:00 jeden z krążących samolotów japońskich Kamikaze postanowił przerwać zabawę i zaatakował niszczyciel "Colhoun". Okręt jednak wykonał szybki manewr i zrzucona bomba nie trafiła w cel. Za przykładem pierwszego samobójcy poszli następni. W lot nurkujący wszedł samolot bombowy Aichi D3A "Val", a tuż nad powierzchnią wody leciał samolot "Zero". Pierwszy z nich otrzymał cios z amerykańskiej "pięciocalówki" i rozleciał się na kawałki. Pilot atakującego samolotu myśliwskiego "Zero" prawdopodobnie stracił nad nim kontrolę, ponieważ roztrzaskał się około pięćdziesięciu metrów za okrętem. Całkiem niespostrzeżenie do prawej burty zbliżył się inny samolot myśliwski "Zero", który uderzył o pokład, zalewając go palącą się benzyną. Jego bomba wpadła do maszynowni, gdzie eksplodowała. Wybuch spowodował wyrwę poniżej linii wodnej wielkości metra kwadratowego. Około godziny 17:30 niszczyciel "Bush" zaatakowany został przez następne samoloty Kamikaze. Los niszczyciela był przesądzony, a do niszczyciela "Colhoun" zbliżył się kolejny samolot "Zero" w towarzystwie dwóch samolotów bombowych "Val". Jeden z nich zaatakował okręt od prawej burty, a drugi od lewej burty, natomiast trzeci w sam środek pokładu. Obrońcy niszczyciela mieli pełne ręce roboty. Jeden z samolotów "Val" spadł około dwustu metrów za okrętem, w drugim prawdopodobnie został raniony pilot, ponieważ niesterowany samolot wpadł do morza. Samolot "Zero" trafił i uszkodził okręt na wysokości linii wodnej. Powstała wyrwa miała dwa metry długości i ponad metr szerokości.
Nad amerykańskimi okrętami dalej krążyły japońskie samoloty Kamikaze, które obserwowały rezultaty ataków swoich kolegów. Trzy z nich namierzyły się na niszczyciel "Colhoun". Jego ogień przeciwlotniczy był już sterowany ręcznie. Zestrzelił jednego z atakujących samolotów "Zero", który kierował się na prawą burtę. Samolot "Val" nadleciał natomiast od lewej burty i namierzał się na wie działa numer 3, na której ostatecznie się rozbił. Płonący samolot spadł obok okrętu w morze. Jego bomba wybuchła, wyrywając wielki otwór na wysokości linii wodnej. W międzyczasie na niszczycielu "Bush" nastąpiła eksplozja, która przesądziła o dalszym losie okrętu. Niszczyciel "Colhoun" na powierzchni utrzymał się tylko trzy godziny dłużej. Położył się na bok i zatonął. Kiedy nad dwoma nieszczęsnymi niszczycielami dokonywał się Sąd Boży, inny samoloty Kamikaze przedostały się nad plażę Hagushi. Tutaj czekała na niego, ściana śmierci amerykańskiej obrony przeciwlotniczej. Niektóre z nich zaatakowały również okręty płynące z pomocą nieszczęsnym niszczycielom. Były między innymi stawiacze min "Emmons" i "Rodman". Obydwa zostały zaatakowane przez trzy samoloty Kamikaze. Jeden z samolotów "Val" spadł na pokład okrętu "Rodman". Drugi samolot tego samego typu, uszkodzony runął do morza natomiast trzeci samolot — "Zero", rzucił bombę, która upadła w pobliżu miejsca przymusowego lądowania pierwszego samolotu "Val". W powstały otwór wleciał samolot "Zero". Był to pokazowy atak Kamikaze. Wybuch zasłonił okręt dymem i płomieniami. Pozostałe samoloty Kamikaze zostały rozproszone lub zestrzelone przez patrolujące samoloty myśliwskie "Hellcat" i "Corsair".
Około godziny 13:30 zbliżyła się następna grupa samolotów Kamikaze. Składała się z 75 samolotów lotnictwa Armii. Jednego z nich jeszcze przez przystąpieniem do ataku zestrzelił amerykański samolot myśliwski "Corsair". Na stawiacz min "Emmons" runął dwusilnikowy samolot Kawasaki Ki-45 "Toryu", który eksplodując wyrwał całą rufę okrętu. Jeden z samolotów myśliwskich Nakajima Ki-43 "Hayabusa" spadł wprost na mostek kapitański, gdzie wybuchł i zniszczył centrum dowodzenia okrętem. Wieża z pięciocalowymi działami została zniszczona przez następny samolot "Toryu". Piąty samolot Kamikaze uderzył w dziób okrętu i eksplodował na wysokości linii wodnej. Okręt "Emmons" stał się olbrzymią pochodnią, na którym co chwila wybuchały pociski i paliwo. Dzieło zniszczenia zakończył szósty samolot Kamikaze. Nadleciał tuż nad powierzchnią wody i skierował się na przód okrętu. Po kolejnym wybuchu okręt przełamał się i szybko zanurzył w głębinach. Pozostało na nim 61 marynarzy.
W międzyczasie okrętowi "Rodman" udało się dopłynąć do Kerama Retto, gdzie przeprowadzono na nim doraźną naprawę uszkodzeń. Po kolejnym japońskim ataku, który trwał ponad osiem godzin, widać było, że wśród Japończyków jest bardzo wielu niedoświadczonych pilotów, którzy płacili wysoką cenę za brak znajomości prawideł w prowadzeniu walki powietrznej. Japończycy podczas tego ataku łącznie wykorzystali 248 samolotów. Do baz w Kiusiu powrócił tylko tuzin samolotów osłony i jeden samolot bombowy "Betty", których przed zestrzeleniem uchroniły chmury. Był to jeden z większych japońskich masowych ataków, przeprowadzonych praktycznie w całości przez lotnicze jednostki samobójcze. Amerykanie w tym ataku nie ponieśli zbyt wielkich strat, ale skutki psychologiczne były dość znaczne. Opanował ich paniczny strach, który trwał przez cały okres walk o Okinawę.
Inne niszczyciele pikiety także przeżyły naloty japońskie. Po południu na niszczycielu eskortowym "Witter" rozbił się bombowiec "Val". Okręt trzeba było odholować do bazy remontowej na Kerama Retto. Mniej więcej w tym samym czasie cztery samoloty zaatakowały niszczyciel "Hyman", który prowadził patrol na północny wschód od wyspy Ie Shima. Załoga zestrzeliła trzy samoloty japońskie, czwarty samolot rozbił się na wyrzutni torpedowej okrętu. Także i ten niszczyciel odholowano na wyspy Kerama. Podobny los spotkał niszczyciel "Mullany", który po trafieniu przez Kamikaze długo walczył z pożarem. Niszczyciel "Howorth" uniknął trafień podczas pierwszych ataków, lecz w godzinę później obskoczyło go 8 "Zero". Artylerzyści poradzili sobie z pierwszymi pięcioma samolotami, dopiero szósty uderzył w okręt. Załoga z wielkim poświęceniem walczyła z pożarami i opanowała je, po czym niszczyciel dotarł o własnych siłach do Kerama Retto. O godzinie 18:15 Kamikaze rozbił się też na niszczycielu "Morris". Pożary opanowano, lecz okręt ten utracił 13 zabitych i 45 rannych. Naloty nie ominęły także Zespołu Operacyjnego TF.54 kontradmirała Deyo. Radar nie rozpoznał dostatecznie wcześnie dwunastu samolotów torpedowych marynarki Nakajima B5N6 i myśliwców armii Nakajima Ki-43 "Oscar", które nadlatywały na bardzo niewielkiej wysokości. Obserwatorzy wykryli je dopiero wtedy, gdy znalazły się niewiele kilometrów od okrętów. Kamikaze rozbił się wtedy na niszczycielu "Newcomb". Inny, prawdopodobnie z podwieszoną torpedą, uderzył w ten sam okręt. Ogromna eksplozja skryła niszczyciel w chmurze dymu. Maszynownia została zdruzgotana, a na domiar złego po niedługim czasie w okręt trafił jeszcze jeden samobójca. Płonące paliwo lotnicze strzelało z pokładu ogniem na wielką wysokość, ale "Newcomb" utrzymywał się na powierzchni.
Niszczyciel "Leutze" próbował pomóc w gaszeniu ognia i być może połączony wysiłek obu załóg zostałby uwieńczony sukcesem, gdyby kwadrans później jeszcze jeden pilot japoński nie skierował się ku "Newcombowi". Artylerzyści z obu niszczycieli trafili samolot, jednakże ten uderzył w "Leutze". Pożary ogarnęły teraz oba niszczyciele. "Leutze" nabierał wody, ale trałowiec zdołał odholować go na wyspy Kerama. Tam też dotarł na holu osmolony ogniem "Newcomb", na którym ostatecznie ugaszono pożary. Oba niszczyciele utraciły 47 zabitych i 58 rannych.
Japończycy zaatakowali też żeglugę koło Kerama Retto, gdzie Amerykanie ześrodkowali wiele statków. "Zero" zatopiły tam okręt desantowy, a samoloty innych typów zniszczyły dwa statki amunicyjne.
Samobójczych ataków nie ustrzegł się też Zespół TF.58, który utrzymywał przez cały ten dzień patrole myśliwskie nad siłami desantowymi i różnymi zespołami okrętów wojennych krążących wokół Okinawy. Samoloty japońskie rozbiły się obok 3 lotniskowców, 2 krążowników i 2 niszczycieli amerykańskich, ale żaden z pilotów cesarskich nie uzyskał bezpośredniego trafienia.
Ze swej strony brytyjski Zespół TE.57 wysyłał pary samolotów nad lotniska wysp Ishigaki i Miyako. Lotnicy nie wykryli tam obecności samolotów japońskich. Wieczorny atak kilku Kamikaze na lotniskowce brytyjskie także i w tym przypadku nie przyniósł Japończykom sukcesu, jeśli pominąć nieszkodliwe rozbicie się samolotu na opancerzonej "wysepce" lotniskowca "Illustrious".
Można teraz dokonać bilansu tego pierwszego dnia operacji "Kikusui 1". Piloci japońscy atakowali formacjami o zróżnicowanej liczebności: od grup liczących kilkadziesiąt samolotów do małych, kilkusamolotowych formacji, a nierzadko nalotów dokonywały pojedyncze myśliwce lub bombowce. 39 Kamikaze rozbiło samoloty na różnych celach morskich. Zatopili 4 okręty (3 niszczyciele i okręt desantowy) oraz 2 statki. 3 inne niszczyciele odniosły tak ciężkie uszkodzenia, że nadawały się na złom lub wymagały bardzo długiego remontu. 10 innych okrętów odniosło lżejsze uszkodzenia. W trakcie konwencjonalnych ataków lotniczych samoloty japońskie uszkodziły tego dnia 4 okręty. Na trafionych jednostkach zginęło ponad 270 marynarzy, a prawie 300 odniosło rany.
Amerykanie zniszczyli ogółem 339 samolotów. Myśliwce Zespołu Operacyjnego TF.58 wyeliminowały spośród nich 236 samolotów, artyleria przeciwlotnicza tego zespołu - 13 kolejnych, myśliwce z lotniskowców eskortowych zapisały na swe konto 55 maszyn, zaś łupem artylerii przeciwlotniczej okrętów krążących wokół Okinawy padło 35 samolotów. Do tych strat trzeba dodać 5 myśliwców, 3 bombowce nurkujące i samolot "Betty" zniszczone po zapadnięciu ciemności przez myśliwce nocne. W ten sposób łączne straty lotnictwa japońskiego w dniu 6 kwietnia sięgnęły około 350 samolotów utraconych w walce.

Kolejny japoński atak przeprowadzony został w następnym dniu, tj. 7 kwietnia 1945 roku.
Był on znacznie słabszy od poprzedniego, ponieważ japońskie straty poniesione dzień wcześniej były wysokie. Z lotnisk japońskich wystartowało 114 samolotów Kamikaze. Było popołudnie, a w powietrzu znajdowało się kilkadziesiąt amerykańskich samolotów pokładowych. Pomimo takiej obrony, przez jej sito przedarło się kilka samolotów Kamikaze, które natychmiast zaatakowła amerykańskie okręty. Jeden Kamikaze pilotując samolot "Suisei", wykryty na wysokości zaledwie tysiąca metrów ruszył do ataku na lotniskowiec „Hancock". Przemknął nad nim po czym zawrócił, aby podjąć próbę jeszcze jednego uderzenia z bardzo małej wysokości. Zrzucił bombę, która trafiła w pokład startowy, a sam roztrzaskał się w części pokładu, gdzie stały ustawione do startu samoloty. Wybuch bomby wyrwał w pokładzie dziurę średnicy ponad sześciu metrów, uszkodził jedną z katapult i wygiął przedni podnośnik samolotów. Płomienie błyskawicznie objęły część pokładu, lecz załoga walczyła z pożarem energicznie i dość szybko ugasiła ogień. Wieczorem samoloty mogły już lądować na okręcie. "Hancock" wymagał jednak remontu, a atak kosztował jego załogę ponad 70 zabitych i 80 rannych.
Piloci z lotniskowców brytyjskich stwierdzili 7 kwietnia, że po nalotach dokonanych poprzedniego dnia Japończycy zasypali już kratery po bombach na lotniskach wysp Sakishima. Kontradmirał Vian uznał w tej sytuacji powtórzenie ataków za niezbędnie konieczne. Wkrótce trzy naloty na lotniska wysp Ishigaki i Miyako zapewniły ciągłość ich blokady.
Na pancerniku "Maryland" wybuchły dwa samolot "Suisei" i "Hayabusa". Pancernik płonął przez kilka godzin i w końcu też musiał uda się do remontu, ponieważ nie był zdolny do prowadzenia dalszych działa bojowych. Poważnych uszkodzeń doznały również inne okręty, jak: lotniskowiec "San Jacinto" i dwa nowoczesne niszczyciele "Haynsworth" i "Taussig". Łącznie w tym dniu uszkodzonych zostało około dwudziestu okrętów amerykańskich. Japończycy stracili sto samolotów. Dwudniowe ataki samolotów Kamikaze przyniosły Japończykom "bezcenne zwycięstwo", jak to podała japońska propaganda. Jednostkom Kamikaze udało się zatopić pięć okrętów i 34 uszkodzić w różnym stopniu. Cena, którą musieli za to zapłacić, jednak nijak do tego "sukcesu" nie przystawała. Jej koszt wynosił bowiem aż 350 samolotów. W związku z tym admirał Ugaki miał coraz większe Problemy z organizacją następnych jednostek szturmowych. Gdzie się tylko dało zbierał samoloty i pilotów. W końcu 12 kwietnia 1945 roku mógł wysłać przeciwko amerykańskiej flocie stojącej wokół Okinawy 350 samolotów. W tym 25 samolotów samobójczych należało do lotnictwa Marynarki, a 60 do Armii. W skład tej formacji wchodziło również dziesięć samolotów bombowych "Betty" z podwieszonymi samolotami o napędzie odrzutowym Ohka oraz 150 samolotów myśliwskiej osłony. Formacja "Kikusui 2" przystąpiła do ataku. Podstawowymi celem były okręty desantowe zgrupowane w pobliżu plaży Hagushi.
8 kwietnia Zespół Operacyjny 58 kontynuował zwykłe działania osłonowe w ramach operacji "Iceberg" (Desant na Okinawę). Wieczorem następnego dnia załoga niszczyciela "Sterret" wraz z jego dowódcą, komandorem porucznikiem G.B. Williamsem, stała się celem skoordynowanego ataku grupki samolotów Aichi D3A2. Pięć z nich zbliżyło się do okrętu w szyku przypominającym literę V. Prowadzący dostał się pod ogień przeciwlotniczy, po czym gwałtownie wyrwał maszynę i odszedł w bok. Numer 2 wyrównał tuż nad wodą, by przeprowadzić atak z lotu koszącego, ale po bezpośrednim trafieniu z działa artylerii głównej niszczyciela wpadł do morza koło prawej burty. Natomiast trzeci, mimo wielu trafień, uderzył w burtę okrętu na wysokości linii wodnej. Poprzez dym przedarł się czwarty samobójca, pojawiając się na prawo od dziobu. W wyniku wielokrotnych trafień z samolotu odpadło skrzydło. Mimo prób utrzymania kierunku maszyna roztrzaskała się o powierzchnię morza, a ciało pilota przeleciało ponad wieżą artyleryjską numer 2. Losy piątego samolotu są nieznane.

Dowództwo amerykańskie weszło w posiadanie informacji o przygotowaniu przez stronę japońską w dniu 11 kwietnia następnego zmasowanego uderzenia lotniczego. W tej sytuacji Mitscher uznał, że lepiej postąpi rezygnując ze wspierania sił naziemnych i przygotowując lotnictwo pokładowe do odpierania zagrożenia z powietrza. Nad każdym niszczycielem pikiety radiolokacyjnej zwiększył osłonę myśliwską do 12 samolotów, a nad każdą z dwóch grup Zespołu Operacyjnego TF.58 - do 24 myśliwców. Pozostałe dwie grupy tego zespołu tankowały w tym czasie paliwo w bezpiecznej odległości od Okinawy i ich osłona była mniej liczna. Współpracujący z Amerykanami brytyjski Zespół TF.57 otrzymał rozkaz atakowania 11 i 12 kwietnia lotnisk północnej części Tajwanu, ponieważ Spruance spodziewał się, że część wyznaczonych do uderzenia samolotów wyruszy z tej wyspy. Atakowanie lotnisk na wyspach Sakishima miały przejąć jeszcze raz amerykańskie lotniskowce eskortowe Durgina.
Rankiem 11 kwietnia Zespół TF.57 podpłynął do brzegu Tajwanu na odległość zaledwie 60 kilometrów. Wyglądało jednak na to, że pogoda sprzysięgła się przeciwko Brytyjczykom. Przy bardzo silnym zachmurzeniu i wyjątkowo niskiej podstawie chmur atakowanie lotnisk nie wchodziło w grę. Atak na Tajwan przesunięto na następny dzień.
Tymczasem już w godzinach porannych 11 kwietnia amerykańskie dowództwo morskie ostrzegło różne zespoły okrętów, a także żołnierzy walczących na Okinawie, o możliwości silnych ataków z powietrza, dodając w wystosowanym rozkazie słowa: "Nie pozwólcie, aby powrócił choć jeden samolot japoński". Łatwo było podnosić marynarzy i lotników na duchu, trudniej wykonać ten rozkaz, gdy 12 kwietnia rozpoczęła się druga operacja z serii "Kikusui". Ataki Japończyków rozpoczęły się około godziny 13:30 i trwały przez całe popołudnie. Tego dnia rozegrało się wiele kolejnych dramatów w powietrzu i na morzu.
Japońska formacja została wykryta przez stanowiska radarowe na niszczycielu "Cassin Young", a nieco później i na niszczycielu "Purdy". Wkrótce potem japońskie samoloty przystąpiły do ataku. Trzydzieści samolotów Kamikaze, tworzące pierwszą falę uderzeniową, zaatakowało niszczyciel "Cassin Young". Jednemu samolotowi "Val" udało się przeprowadzić atak do końca. Samolot rozbił się nad magazynem z amunicją. Wybuch i późniejszy pożar spowodowały poważne uszkodzenia na okręcie, w konsekwencji czego musiał zostać odprowadzony do naprawy w Kerama Retto. Wkrótce po południu do Okinawy zbliżyła się zasadnicza grupa japońskich samolotów, składająca się z dwustu maszyn różnych typów. Amerykańska obrona przeciwlotnicza była dostatecznie przygotowana na ich przybycie. Japończycy zaatakowali ze wszystkich stron, co trochę zaskoczyło Amerykanów. Kilka minut po godzinie 14:00 bombowiec nurkujący "Suisei" obrał za cel lotniskowiec "Enterprise". Rozbił się w obrębie stanowiska działek przeciwlotniczych, a jego bomba wpadła do wody i eksplodowała pod okrętem. Tym razem lotniskowiec nie odniósł większych uszkodzeń. Nie upłynęła jednak nawet godzina, gdy następny "Suisei" ruszył do ataku na ten sam okręt. Także i tym razem obsługi dział nie zdołały powstrzymać pilota. Bombowiec rozbił się na dziobie, jego szczątki rozsypały się po całym pokładzie startowym. Pożar szybko opanowano, lecz przez dwa dni "Enterprise" był wyłączony z działań bojowych.
Po olbrzymim wybuchu zatonął okręt desantowy LCS-33. Również amerykańscy piloci starali się skutecznie zwalczać japońskich samobójców. Major Hapsen z dywizjonu piechoty morskiej "Wolf Pack" w ciągu kilku minut zestrzelił trzy samoloty typu "Zero", "Tenzan" i "Shoki". Następnym bohaterem było porucznik Callaghan, który, w ciągu pięciu minut zestrzelił również trzy szturmujące samoloty japońskie. Skuteczna obrona amerykańska spowodowała, że japoński atak stopniowo tracił impet.
Około godziny 14:00 Kamikaze uderzył w pancernik "Missouri", tuż poniżej głównego pokładu. Wielki i silnie opancerzony okręt prawie nie odniósł uszkodzeń, a załoga szybko ugasiła płomienie. Uszkodzone zostały także pancerniki USS "New Mexico" i "Idaho". Uszkodzonych zostało także 13 niszczycieli, trzy stawiacze min i pięć innych okrętów, z który większość została odesłana do remontu.
W niecałe pół godziny później bomba zrzucona w klasycznym ataku wybuchła bardzo blisko lotniskowca "Essex". Spowodowała rozległe uszkodzenia zbiorników paliwa i maszynowni. Straty załogi sięgały 66 zabitych i rannych marynarzy.
Około godziny 14:45 samobójczy "Zero" uderzył w niszczyciel "Mannert L. Abele". Uszkodził maszynownię, a wybuch jego bomby zniszczył wały napędowe śrub. Okręt utracił zdolność manewrowania i znieruchomiał na wodzie. W minutę później nadleciała z wielką prędkością latająca bomba "Ohka". Jej pilot, dwudziestodwuletni porucznik Saburo Dohi, nie miał większych trudności z trafieniem w nieruchomy cel. Wielki wybuch oderwał rufę niszczyciela i okręt zniknął pod wodą w ciągu kilku minut, tracąc prawie 80 zabitych i zaginionych oraz 35 rannych.
Pilotowany pocisk "Ohka", który posłał na dno wspomniany wyżej niszczyciel był jednym z ośmiu transportowanych przez "Betty" z bazy marynarki wojennej w Kanoya. Jeszcze cztery "Betty" dotarły w pobliże niszczycieli pikiety, a jeden z pilotów "Ohka" skierował swą latającą bombę ku niszczycielowi "Stanley". Trafił poniżej linii wodnej, przebił obie burty i "Okha" eksplodowała na zewnątrz. "Stanley" mógł jednak płynąć i wkrótce stał się celem dla kolejnej bomby latającej. Ten "Ohka" przemknął z ogromną prędkością nad niszczycielem, zahaczył o maszt i eksplodował w wodzie prawie dwa kilometry od okrętu. Najwyraźniej pilot japoński lecący z szybkością ponad 200 metrów na sekundę źle obliczył odległość i przeskoczył nad okrętem. Po tym epizodzie "Stanley" popłynął pod Hagushi, aby wzmocnić obronę transportowców.
W drodze ku nim wszedł w rejon walki toczącej się między piątką "Zero" i myśliwcami amerykańskimi. Ścigany przez nie jeden z pilotów japońskich ruszył w kierunku niszczyciela. Gdy wszedł w zasięg jego ognia, Amerykanie zaprzestali pościgu, a "Zero", aczkolwiek trafiony już pociskiem małego kalibru, uderzył w dziób okrętu. Kadłub rozbitego samolotu spadł po jednej, a jego bomba po drugiej burcie niszczyciela. Dwukrotnie uszkodzony "Stanley" musiał wycofać się na wyspy Kerama.
Pecha miał także stawiacz min "Lindsey", w który po południu uderzyły dwa bombowce nurkujące "Val". Okręt trzeba było odholować na Mariany.

Ostrzeżony o możliwości ataku z powietrza, kontradmirał Deyo już od rana 12 kwietnia utworzył ze swych 10 pancerników i 7 krążowników formację obronną, w której okręty płynęły wewnątrz kręgu o średnicy 8000 metrów, aby osłaniać się wzajemnie artylerią. Na zewnątrz od nich, w promieniu do 6000 metrów Deyo rozstawił ponad 10 niszczycieli. Tak uformowany zespół krążył między Okinawą, wyspami Kerama i Ie Shima. Do południa panował spokój, alarm ogłoszono dopiero około godziny 13:30, gdy radary potwierdziły zbliżanie się ponad dziesięciu formacji samolotów japońskich o różnej liczebności. Jak zwykle pierwsza weszła do akcji myśliwska osłona zespołu. Zaatakowała przeciwnika w znacznej odległości od okrętów, jednakże wobec jego liczebności nie potrafiła powstrzymać wszystkich samolotów. Część Japończyków przedarła się przez osłonę, którą stanowiły "Hallcaty" i "Corsairy", i szybko zmniejszała dystans dzielący ich od okrętów.
Wkrótce niebo wokół zespołu zasnuły dymy wybuchających pocisków przeciwlotniczych. Dzięki artylerzystom wiele samolotów nie zdołało wykonać ataku i tylko niektórym Kamikaze dopisało powodzenie. Bombowiec "Jill" uderzył w niszczyciel-trałowiec "Zellars". Z pokładu okrętu wystrzelił potężny słup ognia i dymu, zapoczątkowując gwałtowny pożar. Niszczyciel wyszedł jednak z tego ataku dość obronną ręką, gdyż mógł płynąć, a ogień udało się ugasić.
Pięciu Kamikaze ruszyło teraz ku pancernikowi "Tennessee". Na ciężkich okrętach amerykańskich zainstalowano do tego czasu dodatkowe działka małokalibrowe i choć artylerzyści z "Tennessee" rozprawili się skutecznie z czterema przeciwnikami, piąty, też już trafiony, uderzył w dziób pancernika i spadł do wody. W tym samym czasie od lewej burty nurkował już bombowiec "Val". Z odstrzeloną jedną golenią podwozia pilot rzucił maszynę na stanowisko 40-milimetrowych działek. Jego 113-kilogramowa bomba przebiła górny pokład i zabiła 23 ludzi, a 106 zraniła. Później zmarła także większość spośród ponad 30 straszliwie poparzonych marynarzy.
Wszystkie te ataki japońskie rozegrały się w krótkim odstępie czasu. Radary nadal wskazywały nadciąganie kolejnych fal samolotów i to niezbyt daleko od zespołu Deyo. Natychmiast skierowano przeciwko nim myśliwce, lecz sytuacja sprzed niewielu minut powtórzyła się - nastąpiły dalsze naloty na okręty, tym razem odparte skutecznie. Nie przerwała ich nawet zapadająca noc. Ciemności rozjaśniały często ostre światła zrzucanych przez Japończyków flar i smugi pocisków z małokalibrowych działek. Amerykanie odparli wszystkie ataki torpedowe i uniknęli dalszych strat.
W dniu 12 kwietnia kontradmirał Vian rzucił do ataku prawie 50 "Avengerów" w osłonie 40 "Corsairów". W dwóch nalotach samoloty te uderzyły na niektóre lotniska północnego Tajwanu i port w Kiirun. Po powrocie pilotów, Zespół Operacyjny TF.57 wycofał się w celu uzupełnienia paliwa.
Dnia 13 kwietnia 1945 roku brytyjski Zespół TF.57 w dalszym ciągu atakował lotniska Tajwanu. Tym razem w przestrzeni powietrznej nad wyspą pojawiły się myśliwce japońskie, lecz osłona bombowców wyeliminowała 8 z nich. Po tych atakach TF.57 odpłynął ku wyspie Leyte, a jego miejsce zajęły na krótko amerykańskie lotniskowce eskortowe. Co prawda te niewielkie lotniskowce nie mogły atakować skutecznie wysp Sakishima. Stanowiły zaledwie półśrodek, ale już wkrótce zespół brytyjski miał zjawić się ponownie na wodach Ryukyu.
W trakcie trwającej między 12 i 13 kwietnia drugiej operacji "Kikusui", Japończycy stracili 208 samolotów. Sukcesy lotnictwa cesarskiego okazały się jeszcze bardziej nikłe niż 6 kwietnia. Na dnie spoczął tylko niszczyciel i okręt desantowy, a 24 inne okręty odniosły uszkodzenia. Warto wspomnieć, że spośród rzuconych do akcji 12 kwietnia 8 samolotów "Betty" z bombami latającymi "Ohka", do bazy w Kanoya powrócił tylko jeden bombowiec.
Dalsze japońskie ataki samobójcze przeprowadzone były w ciągu następnych dziesięciu dni, ale tylko przez pojedyncze samoloty. W tym czasie uszkodzonych zostało dwanaście okrętów oraz zatopiono stawiacz min "Swallow" i okręt desantowy LCS-15.

Następną operację "Kikusui" podjęło lotnictwo japońskie 16 kwietnia. O godzinie 8:27 rozpoczęły się ataki Kamikaze na niszczyciel "Laffey", krążący wraz z dwoma uzbrojonymi w broń przeciwlotniczą okrętami desantowymi w rejonie wyznaczonego dozoru radiolokacyjnego. Wchodzące w skład formacji samoloty japońskie, w liczbie około 50 maszyn, nadlatywały z północy - trasą najczęściej wykorzystywaną przez Kamikaze startujących z Kyushu. Po zbliżeniu się do niszczyciela piloci zaczęli atakować go ze wszystkich możliwych kierunków.
Lufy dział "Laffeya" i obu pozostałych okrętów obracały się we wszystkie strony, koncentrując się na największym w danej chwili zagrożeniu. Siedem pierwszych samolotów niszczyciel zestrzelił, korzystając ze wsparcia ogniowego okrętu desantowego. Jednakże później "Judy" uderzył w stanowisko działek przeciwlotniczych na rufie i wywołał pożar. W ciągu kolejnych pięciu minut na niszczycielu rozbiły się cztery dalsze samoloty, a bomba jednego z nich odbiła się od pokładu rufowego i wpadła do wody. Jeszcze przed pierwszymi atakami dowódca wezwał osłonę myśliwską, jednakże myśliwce mogły przybyć najwcześniej za pół godziny, a przez ten czas okręty zdane były wyłącznie na zimną krew, pewne oko artylerzystów oraz ich wolę walki. Niebezpieczeństwo nie minęło jednak po przybyciu osłony myśliwskiej, bowiem zestrzelone przez nią samoloty potrafiły czasem uderzyć w niszczyciel, rozbić się na wodzie w jego bezpośredniej bliskości lub zrzucić bombę.
W ciągu 80-minutowej walki, jaką stoczyły te trzy okręty, nastąpiły 22 ataki. W niszczyciel trafiły cztery bomby i uderzyło w niego sześciu Kamikaze. Kilka innych samolotów rozbiło się bardzo blisko jego burt. Ostatni z ataków nastąpił o godzinie 9:47, kiedy to bombowiec nurkujący "Suisei" został zniszczony przez artylerię przeciwlotniczą "Laffey'a" i ostrzeliwujący Japończyka myśliwiec. "Laffey" spoczywał już wtedy nieruchomo na wodzie z zatopioną częścią rufową i zablokowanym sterem. Spośród 22 atakujących go samolotów, 10 reprezentowały bombowce nurkujące "Val", 5 - "Suisei", 2 - myśliwce armii typu Ki-43 i pięć samolotów nie ustalonego bliżej typu. Artylerzyści zestrzelili 9 maszyn. Uszkodzenia odniósł też jeden z okrętów desantowych towarzyszących niszczycielowi.
Spieszący "Laffey'owi" z pomocą niszczyciel "Bryant" zaatakowało sześć samolotów. Tylko jeden Kamikaze rozbił się na jego pokładzie, lecz zabił 34 i zranił 33 marynarzy. Okręt wymagał prowizorycznego remontu na wyspach Kerama. Natomiast "Laffey" został odholowany pod Hagushi, skąd już o własnych siłach odpłynął na Mariany, aczkolwiek z załogą pomniejszoną o 31 zabitych i 72 rannych.
"Pringle" - inny niszczyciel pikiety - odpierał wraz z trałowcem i okrętem desantowym ataki trzech "Val". Jeden z nich, z podwieszonymi bombami, zdołał rozbić się na jego pokładzie. Po ogromnej eksplozji "Pringle" zatonął w ciągu kilku minut. Ten pilot japoński spowodował śmierć 62 ludzi, a 43 członków załogi ciężko zranił. Pilot-samobójca roztrzaskał się też na pełniącym patrol przeciwko okrętom podwodnym niszczycielu "Bowers". Po ugaszeniu płomieni okręt ten dowlókł się o własnych siłach do Hagushi, lecz utracił ponad 100 zabitych i rannych.
Dwaj Kamikaze znurkowali na lotniskowiec "Intrepid". Jeden prawie otarł się o jego pokład i spadł do morza, drugi roztrzaskał się na pokładzie w pobliżu podnośnika samolotów, gdzie wyrwał sporą dziurę. Kolejny lotniskowiec musiał wycofać się do stoczni remontowej.
Tego dnia nastąpiły zmiany organizacyjne w ramach Zespołu TF.58. Rozwiązano Grupę Operacyjną TG.58.2, która już wcześniej odesłała do remontu lotniskowce "Franklin" i "Enterprise", zaś dwa pozostałe lotniskowce tej grupy ("Randolph" i "Independence") wcielono do innych grup Zespołu TF.58. Brytyjczycy z Zespołu TF.57 wznowili 16 kwietnia ataki na bazy położone na wyspach Ishigaki i Miyako. Lecz i Brytyjska Flota Pacyfiku stała się celem wyznaczonym do zaatakowania przez lotnictwo japońskie. Tego właśnie dnia 6 bombowców "Betty" z podwieszonymi bombami "Ohka" wyruszyło do ataku na okręty Royal Navy. Pilotowane bomby wyczepiono jednak zbyt daleko od okrętów - po zużyciu paliwa wszystkie wytraciły prędkość i spadły do morza.

Brytyjczycy atakowali ponownie wyspy Sakishima 17 i 20 kwietnia. Podczas trzech dni nalotów, na lotniska tych wysp spadły prawie 23 tony bomb. O zmierzchu 20 kwietnia Zespół Operacyjny TF.57 zawrócił ku Leyte w celu uzupełnienia paliwa i amunicji. Pozostawał tam do końca miesiąca, przekazując kolejny raz zadanie atakowania wysp Sakishima lotniskowcom eskortowym US Navy.
Operacja "Kikusui 3" także nie przyniosła lotnictwu japońskiemu imponujących sukcesów. Amerykanie nie ponieśli dużych strat na morzu i po tych atakach nastąpiła dłuższa przerwa w zmasowanych uderzeniach pilotów ze specjalnych jednostek szturmowych. Ich czasowe wstrzymanie nie oznaczało kresu zmagań pilotów pokładowych. Lotnictwo japońskie próbowało w dalszym ciągu atakować rejon Okinawy, co prawda już mniejszymi grupami samolotów niż poprzednio. 17 kwietnia 1945 roku klucz myśliwców dowodzony przez asa lotnictwa morskiego Gene'a Valencię z lotniskowca "Yorktown" naprowadzono na taką formację, znajdującą się ponad 100 kilometrów na północ od rejonu patrolowania grupy operacyjnej. Formacja japońska liczyła prawie 40 "Zero" marynarki wojennej i Ki-84 lotnictwa armii. "Zero" miały w tym przypadku działać w roli bombowców, nowoczesne Ki-84 zapewniały ich osłonę.
Pomimo wielkiej przewagi liczebnej Japończyków, Valencia poprowadził pilotów do ataku. W zaistniałej sytuacji "Zero" nie miały innego wyjścia jak odrzucić bomby do morza, co od razu wyeliminowało duże zagrożenie dla okrętów. "Hellcaty" zaatakowały śmiało i w ostatecznym rezultacie Amerykanie zniszczyli 13 maszyn japońskich, a prawdopodobnie 3 dalsze. Wezwani na pomoc piloci zestrzelili kolejne 3 samoloty. Sam Valencia wyeliminował 6 dobrych skądinąd myśliwców Ki-84. Reszta Japończyków wycofała się, przy czym w trakcie opisanej walki nie zdołali zestrzelić ani jednego myśliwca amerykańskiego.

Kolejny zmasowany atak pilotów Kamikaze nastąpił 27 kwietnia. Wówczas to rozpoczęła się czwarta operacja "Kikusui".
Tuż przed wschodem słońca nadleciało 115 samolotów japońskich. W szaleńczym ataku zatopiony został niszczyciel "Hutchuns" oraz okręt transportowy "Canada Victory". Główny atak formacji "Kikusui 4" nastąpił w dniu następnym. Uczestniczyło w nim 120 samolotów lotnictwa morskiego i 45 samolotów lotnictwa armijnego. 59 samolotów przeznaczonych było do ataków samobójczych. W ataku również brały udział cztery samoloty bombowe "Betty" z podczepionymi samolotami "Ohka". Japończycy nad celem znaleźli się wkrótce po świcie. Desperacja ataków dała jednak bardzo mizerne wyniki. Tylko kilka okrętów zostało lekko uszkodzonych. Jedyną ofiarą był okręt szpitalny "Comfort", który został zaatakowany przez jeden z samolotów Kamikaze. Nie uchronił go nawet, zgodnie z konwencją genewską wyraźnie oświetlony czerwony krzyż. Atak ten wzburzył amerykańską opinię publiczną. Był to ważny moment, ponieważ zmienił on sposób myślenia Amerykanów oraz przywrócił wiarę w ich siłę.
Niszczyciel "Ralph Talbot" odniósł późnym wieczorem lekkie uszkodzenia w wyniku trafienia przez pilota-samobójcę, a trafiony statek amunicyjny poszedł na dno, jednak Amerykanie odparli większość nalotów i nie ponieśli dużych strat. Następnego dnia zmasowane naloty Kamikaze przybrały na sile. Na jednym ze stanowisk dozoru radiolokacyjnego dwa niszczyciele i trzy mniejsze okręty przetrwały dziesięć ataków i wyszły z nich bez szwanku. Na innym stanowisku pikiety radarowej niszczyciele "Daly" i "Twiggs" odpierały podobne ataki przez całe popołudnie. Około godziny 16:40, po wcześniejszym wykryciu zbliżającej się formacji japońskiej złożonej z blisko 30 "Zero", okręty naprowadziły na nią 6 "Corsairów". Te zestrzeliły część myśliwców, resztę rozproszyły i Japończycy musieli zrezygnować z myśli o skoordynowanym uderzeniu.
Za to godzinę później oba niszczyciele stanęły oko w oko z inną dużą formacją samolotów - tym razem złożoną z bombowców nurkujących. Okręty ostrzeliwały się bezustannie i gwałtownie manewrowały. Dzięki temu pięć pierwszych "Val" nie trafiło w "Daly" i rozbiło się blisko jego burt. Inny "Val" zderzył się z powierzchnią morza i eksplodował bardzo blisko niszczyciela "Twiggs". Po tej akcji niszczyciele wycofały się w rejon Hagushi z powierzchownymi tylko uszkodzeniami.
Już po zapadnięciu zmroku Kamikaze zaatakował okręt szpitalny. Oświetlony i prawidłowo oznakowany, znajdował się w chwili ataku na południowy wschód od Okinawy. Japończyk rozbił się na nim, co 61 osób opłaciło życiem lub ranami.
W ciągu 28 kwietnia lotnictwo japońskie utraciło około 115 samolotów. Także i tego dnia rzuciło do akcji bombowce "Betty" z podwieszonymi bombami latającymi "Ohka", lecz podobnie jak poprzednio ta nowa broń nie odniosła sukcesów.
Czwarta operacja "Kikusui" zakończyła się, co nie oznaczało końca ataków pilotów z jednostek specjalnych. 29 kwietnia uszkodzili oni poważnie dwa niszczyciele. Naloty miały potrwać jeszcze dość długo i - jak wykazywały dotychczasowe doświadczenia - Kamikaze ciągle byli niebezpieczni. W wyniku japońskich ataków powietrznych dokonanych między 26 marca i 30 kwietnia 1945 roku zatonęło 20 okrętów i statków amerykańskich, a 157 odniosło uszkodzenia. Kamikaze mogli sobie przypisać zatopienie 14 spośród nich i uszkodzenie 905. Na okrętach tych zginęło lub zaginęło 1853 ludzi, a 2650 odniosło rany. Lecz lotnictwo cesarskie płaciło za tę nasiloną działalność bardzo wysoką cenę. Do końca kwietnia utraciło w rejonie Okinawy ponad 1100 samolotów w walce z alianckimi okrętami i co najmniej 150 dalszych nad wyspą, od ognia artylerii przeciwlotniczej sił lądowych oraz myśliwców "Taktycznych Sił Powietrznych".

Strona: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13