Zbrodnie Cesarskiej Marynarki Wojennej Japonii

Morderstwa załóg okrętów podwodnych

"Nie należy się ograniczać do zatopienia statków i ładunków nieprzyjaciela. Jednocześnie trzeba całkowicie zniszczyć załogi nieprzyjacielskich statków".
Z rozkazu wydanego przez dowództwo 1. Oddziału Uderzeniowego Okrętów Podwodnych z atolu Truk 20 marca 1943 roku.

Okręt "I-37" był jednym z dwudziestu okrętów podwodnych typu B1 wyprodukowanych w Japonii w latach 1940-1943. Jednostki te tworzyły najliczniejszą serię okrętów podwodnych używanych przez Japonię w II wojnie światowej. Okręt "I-37" zwodowano w stoczni marynarki wojennej w Kurę w marcu 1943 roku. Wyporność nawodna wynosiła 2584 tony, a okręt miał 108 metrów długości, był więc niemal tak wielki jak część jednostek, które miał tropić i zatapiać. Okręty typu B1 mogły pokonywać olbrzymie odległości bez uzupełniania zapasów paliwa. Okręt "I-37" płynąc w wynurzeniu z prędkością podróżną szesnastu węzłów, mógł przepłynąć 14 tysięcy mil bez uzupełniania zapasów paliwa.
Na tych japońskich okrętach znajdowały się także samoloty. W dziewięćdziesięcioczteroosobowej załodze okrętu typu B1 było dwóch lotników i dwóch obserwatorów lotniczych, którzy tworzyli załogę i załogę rezerwową niewielkiego wodnosamolotu zwiadowczego Yokosuka E14Y1, przenoszonego w hangarze mieszczącym się przed kioskiem okrętu. Samolot początkowo wykorzystywano do długich lotów zwiadowczych, ale maszyna znajdująca się na okręcie „I-25" w 1942 roku zbombardowała cele na wybrzeżu stanu Oregon.

Komandor Kiyonori Otani, były dowódca "I-18", objął stanowisko dowódcy nowego okrętu "I-37". Dwudziestego piątego maja 1943 roku Otani wypłynął z Kurę w kierunku wyspy Penang leżącej u zachodnich wybrzeży Półwyspu Malajskiego okupowanego przez siły japońskie, aby prowadzić działania na wodach Oceanu Indyjskiego. Okręt wchodził w skład 8. Eskadry Okrętów Podwodnych w 14. Dywizjonie Okrętów Podwodnych 6. Floty, pod dowództwem kontradmirała Noboru Ishizakiego. Szesnastego czerwca załoga okrętu "I-37" zaatakowała i zatopiła brytyjski tankowiec "San Ernesto", odpalając torpedy i prowadząc ostrzał z dział pokładowych, a 19 czerwca wytropiła i zatopiła amerykański frachtowiec "Henry Knox". Na stanowisku dowódcy 14. Dywizjonu Okrętów Podwodnych Ishizakiego zastąpił kontradmirał Hisachi Ichioka.
We wrześniu Otani otrzymał rozkaz podpłynięcia do wschodnich wybrzeży Afryki, gdzie leżały brytyjskie kolonie, aby przeprowadzić tam niebezpieczne rekonesanse. Jedenastego października brytyjska załoga portu Diego Suarez na północnym wybrzeżu Madagaskaru, zajmowanym przez siły Wielkiej Brytanii, nie wykryła małego dwuosobowego wodnosamolotu. Sześć dni później japońscy lotnicy zbadali przestrzeń powietrzną nad Mombasą, meldując o wielkiej liczbie alianckich frachtowców i okrętów w tym porcie. Otani wrócił do ataków na statki handlowe i zaatakował 23 listopada, zatapiając u wybrzeży Madagaskaru grecki frachtowiec "Faneromeni". Kolejnym celem Otaniego był norweski tankowiec "Scotia" o nośności 9972 ton, który opuścił port Bahrajnu 19 listopada z ładunkiem 13 800 ton ropy do brytyjskich okrętów stojących w Melbourne. Kapitan Karl Hansen i jego czterdziestoosobowa załoga, w większości złożona z norweskich marynarzy, znaleźli się na kursie okrętu Otaniego 27 listopada o godzinie 17:25. Torpeda wystrzelona z zanurzonego okrętu "I-37" trafiła w prawą burtę "Scotii" w pobliżu tylnego masztu.
Kapitan Hansen nakazał opuścić statek. Członkowie załogi weszli do trzech ocalałych szalup ratunkowych. Piętnaście minut po pierwszym wybuchu w maszynowni eksplodowała następna torpeda, która przebiła prawą burtę. W blasku płomieni Hansen i jego marynarze widzieli łamiący się na pół tankowiec. Japoński okręt wynurzył się i podpłynął do szalup. Zgodnie z poleceniami wydanymi przez dowództwo floty oficer władający językiem angielskim zażądał, aby ujawnił się kapitan zatopionego statku. Hansen wstał, a wówczas Japończycy kazali mu podpłynąć do swojego okrętu. Na pokładzie stali uzbrojeni marynarze. Hansen odczuwał ból w prawym ramieniu na skutek uderzenia podczas wybuchu pierwszej torpedy, nie mógłby więc wejść na pokład japońskiego okrętu podwodnego bez pomocy. Japończycy spuścili linę z hakiem rzeźnickim na końcu, każąc Hansenowi obwiązać się nią w pasie. Węzeł jednak puścił i hak wbił się w ramię Norwega. Japończycy mimo to wciągali krzyczącego z bólu Hansena. Od "I-37" oddaliły się w mroku nocy dwie pozostałe szalupy. W Kolombo na Cejlonie Brytyjczycy odebrali sygnał SOS wysłany radiotelegrafistę, znali więc położenie tankowca w chwili ataku i wiedzieli, że załoga opuściła statek. Dwie dwusilnikowe latające łodzie patrolowe Consolidated PBY Catalina RAF udały się na miejsce katastrofy, aby szukać rozbitków. Z portu wypłynął także statek wielorybniczy HMS "Okapi", aby zabrać rozbitków z szalup ratunkowych, kiedy zostaną znalezieni przez załogi łodzi Catalina. Wieczorem 28 listopada załoga jednej z łodzi latających dostrzegła dwie połączone szalupy. HMS "Okapi" dotarł do rozbitków i zabrał ich na pokład. Następnie statek wyruszył na poszukiwanie trzeciej szalupy.
Szalupę ostatecznie znaleziono. Był w niej tylko jeden marynarz, Thorbjorn Kristiansen, i pies okrętowy, który był w doskonałym nastroju, choć był cały pokryty ropą. Brytyjscy oficerowie natychmiast wypytali Kristiansena, aby się dowiedzieć, co stało się z pozostałymi członkami załogi, ponieważ wiedzieli już, że kapitana Hansena zabrali na pokład Japończycy. Relacja Kristiansena była szokująca i trudna do zrozumienia. Oprócz kapitana, Kristiansena i psa w tej szalupie znajdowali się także pierwszy oficer Andersen, trzeci oficer Arnfinn Strom, czwarty mechanik Fritjof Mehlum, pompiarz Bjarne Omdahl, steward G. Dias oraz marynarz Victor Purdy. Krótko po tym, gdy Japończycy wciągnęli Hansena na pokład okrętu podwodnego i zażądali, aby ujawnili się radiotelegrafista i pierwszy oficer, załoga "I-37" bez ostrzeżenia otworzyła ogień z lekkiego karabinu maszynowego ustawionego na kiosku. Kristiansen skoczył do wody za łodzią i ukrył się za szalupą, która była słabą osłoną przed pociskami dziurawiącymi łódź. Andersen i Strom również znaleźli się w wodzie. Obaj byli ranni. Ponownie ich ostrzelano z karabinu maszynowego i raniono. Kristiansen przez cały czas krył się za szalupą. Nie ustawał grzechot karabinu, ale norwescy marynarze usłyszeli, że odpalono silniki okrętu podwodnego. Japończycy zaczęli się oddalać, jednocześnie przez cały czas strzelając. Zamierzali zmienić pozycję, aby dopaść trzech marynarzy kryjących się za szalupą. Kristiansen, zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa, ponownie zanurkował. Gdy wypłynął na powierzchnię, widział, jak Andersena zabił pocisk, który go trafił w głowę. Obok pływały zwłoki Stroma. W odruchu desperacji i męstwa Kristiansen postanowił oddalić się od szalupy, w którąjapoński marynarz kierował serię za serią, podejrzewając, że ktoś się za nią ukrywa. Młody Norweg nabrał głęboko powietrza i przepłynął pod japońskim okrętem. Wynurzył się po przeciwnej stronie, gdzie go nie dostrzeżono, ponieważ wszyscy Japończycy obserwowali szalupę. Po pewnym czasie ostrzał ustał, Japończycy zniknęli, zatrzaśnięto włazy i Kristiansen zorientował się, że okręt będzie się zanurzać. Odepchnął się od olbrzymiego kadłuba, gdy głośno napełniały się zbiorniki balastowe. Japoński okręt zniknął pod powierzchnią.
Po pewnym czasie Kristiansen ostrożnie podpłynął do unoszącej się na wodzie szalupy i wciągnął do niej. Zebrało mu się na wymioty, gdy zobaczył w niej cztery rozrzucone i podziurawione ciała i wielką kałużę krwi na dnie łodzi. Siedział wyczerpany z psem, któremu nic się nie stało. Postanowił wrzucić ciała Mehluma, Omdahla, Diasa i Purdy'ego do wody. Z wielkim trudem przerzucił zwłoki przez burtę, dostrzegając, że krew już zwabiła rekiny. Szalupa była podziurawiona i przeciekała. Przez resztę nocy Kristiansen siedział w wodzie sięgającej mu do pasa, drżąc z zimna.
O świcie norweski marynarz zatkał część dziur i zaczął naprawiać łódź. Jego spotkanie z okrętem "I-37" jeszcze się jednak nie skończyło. Ustawiwszy maszt, na którym chciał rozpiąć żagiel, Kristiansen wdrapał się na niego i z przerażeniem ujrzał w niewielkiej odległości peryskop. Sądząc, że Japończycy wrócili, aby zabić wszystkich pozostałych przy życiu członków załogi "Scotii", błyskawicznie owinął siebie i psa w żagiel, po czym położył się bez ruchu na dnie łodzi. Drżąc ze strachu, usłyszał szum wywoływany przez okręt przepływający w pobliżu. Odpalono silniki i okręt zbliżył się do szalupy. Gdy zmniejszono obroty silników, Kristiansen słyszał głosy rozmawiających Japończyków w niewielkiej odległości. Starał się leżeć bez ruchu, bojąc się, że japońscy marynarze zaczną strzelać, i oddychać bezgłośnie, myśląc jednocześnie o nagłej i strasznej śmierci. Po pewnym czasie głosy przestały docierać, a okręt odpłynął. Japończycy chyba uznali, że w szalupie nikogo nie ma, i ruszyli na poszukiwania kolejnego celu. Kristiansen przeleżał cały dzień bez ruchu, czekając na nadejście nocy.
Norweski marynarz spędził na wodach Oceanu Indyjskiego kolejną noc, nie wiedząc, czy nadejdzie ratunek, czy czeka go śmierć w odległości wielu mil od lądu. Miał jednak niewiarygodne szczęście. Załoga HMS "Okapi" uratowała go i jego towarzysza po południu 30 listopada.

Większość rozbitków złożyła zeznania dowodzące, że marynarze z japońskiego okrętu podwodnego zlekceważyli zasady prowadzenia działań zbrojnych na morzu. Alianci mogli się więc spodziewać kolejnych zbrodni. Cesarska Marynarka Wojenna Japonii pogwałciła artykuł 22 tak zwanego traktatu londyńskiego (London Naval Treaty; pełna nazwa to "Traktat międzynarodowy w sprawie ograniczenia i redukcji uzbrojenia morskiego", International Treaty for the Limitation and Reduction of Naval Armament), w którym wyraźnie określono, że załoga okrętu wojennego, także podwodnego, może otworzyć ogień i zatopić statek tylko po zapewnieniu bezpieczeństwa załodze). Postanowienie to obowiązywało bezterminowo na mocy artykułu 23. Traktat ten podpisały w 1930 roku również Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Francja i Włochy. Japonia podpisała ponadto w 1936 roku tak zwany drugi traktat londyński ("Traktat w sprawie ograniczenia uzbrojenia morskiego"; Treaty for the Limitation of Naval Armament), w którym powtórzono część czwartą artykułu 22 z porozumienia zawartego w 1930 roku dotyczącą okrętów podwodnych. Na podstawie zeznań złożonych przez Kristiansena, jedynego ocalałego świadka ostrzału załogi "Scotii" przez Japończyków, ustalono bezsprzecznie, że był to japoński okręt podwodny "I-37". Dokumentacja miała być wykorzystana po wojnie jako materiał dowodowy w procesach zbrodniarzy wojennych. O kapitanie Karlu Hansenie, brutalnie potraktowanym przez Japończyków, usłyszano dopiero pod koniec wojny. Uwięziony Norweg był systematycznie torturowany i przesłuchiwany. Został przewieziony na wyspę Penang, skąd przeniesiono go do obozu jenieckiego w mieście Fukuoka w Japonii, gdzie przebywał w strasznych warunkach. Miał sporo szczęścia, gdyż wielu innych kapitanów statków handlowych zginęło bez wieści. Los wielu nie jest znany, gdyż zginęły lub zostały zniszczone japońskie dokumenty dotyczące jeńców wojennych.
Na wyspie Penang dowództwo okrętu "I-37" przejął komandor porucznik Hajime Nakagawa, który wcześniej dowodził okrętem "I-177". Jego załoga zatopiła australijski okręt szpitalny HMAHS "Centaur". Nakagawa przeprowadził jeszcze trzy haniebne ataki podobne do storpedowania "Scotii". W zeznaniach złożonych po wojnie Nakagawa stwierdził, że popełniał te zbrodnie z czystym sumieniem. Uważał, że jest zobowiązany wykonać "rozkaz masakry" wydany przez dowództwo 1. Oddziału Uderzeniowego Okrętów Podwodnych z atolu Truk 20 marca 1943 roku, przy czym nie miało znaczenia, jakich metod używa się w celu "pozbycia się" jeńców. W rozkazie przywoływanym przez Nakagawę stwierdzono następująco: "Wszystkie okręty podwodne będą współpracować w celu skoncentrowania ataków na nieprzyjacielskie konwoje i całkowitego ich zniszczenia. Nie należy się ograniczać do zatopienia statków i ładunków nieprzyjaciela. Jednocześnie trzeba całkowicie zniszczyć załogi nieprzyjacielskich statków. Jeśli to możliwe, należy część załóg wziąć do niewoli, aby uzyskać informacje na temat nieprzyjaciela".

Okręt szpitalny HMAHS Centaur zatopiony przez I-177, którego dowódcą był porucznik Hajime Nakagawa Fotografia 17. Okręt szpitalny HMAHS "Centaur" zatopiony przez I-177, którego dowódcą był porucznik Hajime Nakagawa.

Dziwi jednak, że komandor Otani, choć popełnił zbrodnię wojenną zabijając rozbitków ze "Scotii", nie próbował zamordować marynarzy ocalałych z dwóch zatopionych przez niego wcześniej statków, "San Ernesto" i "Henry Knox". Obie jednostki zatopiono po rozkazie wydanym 20 marca 1943 roku. Nakagawa natomiast starał się zabić wszystkich rozbitków — robiąc to nawet sadystycznie — z trzech statków, które zatopił, dowodząc okrętem "I-37". Dla marynarzy z alianckich frachtowców wynik spotkania z japońskimi okrętami podwodnymi i późniejszy los zależał w znacznie większym stopniu od kaprysu japońskiego dowódcy niż od rozkazów wydanych przez wyższe dowództwo.
Nakagawa zaatakował najpierw "British Chivalry", brytyjski tankowiec o napędzie parowym o nośności 7118 ton. Atak przeprowadzono 22 lutego 1944 roku na wodach Oceanu Indyjskiego. Marynarze wsiedli do dwóch szalup i tratew ratunkowych, okręt japoński podpłynął, a Nakagawa wydał rozkaz otwarcia ognia. Kapitan "British Chivalry" wywiesił białą flagę w szalupie, pokazując, że brytyjscy marynarze nie stwarzają zagrożenia, ale Nakagawa to zignorował. Ocalały marynarz relacjonował: "Okręt podwodny podpłynął i unosił się blisko nas. Zauważyliśmy japońską załogę. Zażądano, aby na pokład wszedł kapitan i ten to uczynił. Marynarzom w łodziach kazano płynąć, a okręt podwodny się oddalił". Pięć minut później okręt "I-37" podpłynął ponownie, a Japończycy "zaczęli ostrzeliwać rozbitków z karabinu maszynowego". Z niewiadomych powodów oficer stojący na nadbudówce filmował rzeź niewielką kamerą. "Większość marynarzy skoczyła do wody, a kilku położyło się na dnie łodzi. Japończycy prowadzili ostrzał przez pewien czas, zatapiając łódź z nadajnikiem radiowym. Kolejna łódź była zniszczona i tonęła. Później okręt odpłynął na południowy zachód". Trzydziestu ośmiu ocalałych marynarzy spędziło w otwartej łodzi trzydzieści siedem dni, po których zostali uratowani przez załogę frachtowca "Delane". Marynarze zrelacjonowali później te tragiczne wydarzenia władzom brytyjskim.

Po powrocie okrętu "I-37" do bazy komandor porucznik Nakagawa przestał nim dowodzić, ale przeszłość dopadła go, gdy alianci zaczęli organizować procesy zbrodniarzy wojennych. Nakagawa został aresztowany w Japonii i postawiony przed brytyjskim trybunałem wojskowym. Nie zaprzeczał, że swoim ludziom wydał rozkazy zabicia rozbitków z trzech statków, które jego okręt zatopił podczas patrolowania Oceanu Indyjskiego w lutym i marcu 1944 roku, ale twierdził, że wykonywał rozkazy. Takie twierdzenie było wprawdzie całkowicie zgodne z prawdą, ponieważ wszystkim dowódcom japońskich okrętów podwodnych wyższe dowództwo wydało 20 marca 1943 roku rozkaz zabijania załóg nieprzyjacielskich statków handlowych, ale trybunał odrzucił linię obrony polegającą na powoływaniu się na rozkazy wydane przez zwierzchników. Jak już pisałem, nie uważano tego za wytłumaczenie, gdy popełniony czyn był niezgodny z prawem i stanowił pogwałcenie przyjmowanych zasad prowadzenia działań wojennych. Nakagawa musiał sobie zdawać sprawę z tego, że jego czyny są sprzeczne z kodeksem wojennym, a przy tym tak nieludzkie, że nie mogły ich usprawiedliwiać rozkazy przełożonych. W zbiorze zasad ogłoszonych przez Naczelnego Dowódcę Sił Sojuszniczych (Supremę Command of Allied Powers; SCAP) — generała Douglasa George'a Mac Arthura, od 1941 roku naczelnego dowódcę amerykańskich sił zbrojnych na Dalekim Wschodzie, a od 1943 roku wszystkich alianckich sił działających na Oceanie Spokojnym, które miały być przyjmowane przez trybunały sądzące zbrodniarzy wojennych, w podpunkcie f paragrafu 16 stwierdzono, dlaczego niedopuszczalne jest powoływanie się podczas obrony na rozkazy wydawane przez przełożonych, choć mogły być one okolicznością łagodzącą: "Oficjalne stanowisko oskarżonego nie zwalnia go od odpowiedzialności i nie może być podstawą do złagodzenia kary. Ponadto działania podejmowane na rozkaz wydany przez przełożonego oskarżonego albo rząd jego państwa nie mogą być podstawą obrony, ale można je uważać za okoliczności łagodzące karę, jeśli komisja stwierdzi, że tego wymaga sprawiedliwość".
Nakagawę skazano w 1949 roku tylko na osiem lat pozbawienia wolności w więzieniu Sugamo. Być może w następstwie przekonania panującego wtedy w Japonii, że oficerowie służący w siłach lądowych i morskich byli karani bezpodstawnie za czyny, które uważano za zgodne z prawem działania wojenne, już cztery lata później rząd japoński nakazał uwolnienie Nakagawy, gdy alianci przestali okupować Japonię. Cztery lata więzienia to mała kara, gdy wziąć pod uwagę, że Nakagawa na Oceanie Indyjskim rozkazał zabić dziesiątki mężczyzn, będąc dowódcą okrętu podwodnego "I-37". Poza Nakagawą nie oskarżono żadnego marynarza z załogi tego okrętu.

Więcej przykładów brutalności marynarzy Cesarskiej Marynarki Wojennej Japonii czytelnik znajdzie w książce Mark'a Feltona pt.: "Rzeź na morzu" wydawnictwa Replika.

Literatura.
Mark Felton - "Rzeź na morzu. Zbrodnie Cesarskiej Marynarki Wojennej Japonii", wydawnictwo Replika (www.replika.eu).
Bloomfield David - "Rabaul Diary: The Escape of a Lark Force Man", wydawnictwo Loftus.
Cohen Stan B. - "Enemy on Island, Issue in Doubt: The Capture of Wake Island", wydawnictwo Pictorial Histories Publishing Company.
Johnson Carl - "Little Hell: The Story of the 2/22nd Batalion and Lark Force", wydawnictwo History House-Jenkin Australia Publishing Ltd.

Strona: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9