Nalot na Tokio

Historie załóg

Załoga pierwszego samolotu - B-25 B n/s 40-2344 - załoga z 34. dywizjonu 17. grupy

- Pilot Lt. Col. J. H. Doolittle, nr ewidencyjny 0-271855,
- Drugi pilot Lt. R. E. Cole, nr ewidencyjny 0-421602,
- Nawigator Lt. H. A. Potter, nr ewidencyjny 0-419614,
- Bombardier S/Sgt. F. A. Braemer, nr ewidencyjny 6875923,
- Mechanik/strzelec S/Sgt. P. J. Leonard, nr ewidencyjny 6248728.

Załoga pierwszego samolotu nr 40-2344. Fotografia 10. Załoga pierwszego samolotu nr 40-2344. Od lewej: A. Potter, J. H. Doolittle, F. A. Braemer, R. E. Cole, i P. J. Leonard.

      Bombowiec podpułkownika Doolittle'a był pierwszym, który znalazł się nad Japonią i pierwszym, który zrzucił swój ładunek bomb. Gdy zbliżał się do Tokio, Doolittle zauważył wiele samolotów w powietrzu. Głównie były to małe dwupłatowce szkoleniowe. Spotkał po drodze dziewięć myśliwców w trzech kluczach. Było to około dziesięciu mil na północ od przedmieść Tokio. Przez cały czas leciał bardzo nisko, jak tylko teren pozwalał. Później skierował się na wschodnie przedmieście Tokio i wzniósł się na 1200 stóp. Pierwsza bomba spadła o godzinie 12:30 (czasu tokijskiego). Trzy bomby burzące i jedna zapalająca spadły na fabrykę zbrojeniową w strefie przemysłowej. Ogień przeciwlotniczy był słaby, chaotyczny i niecelny. Zostawiając fabrykę w płomieniach obniżył lot nisko nad dachami domów i udał się na zachodnie wybrzeże w niskich mgłach i dymach. Później zwrócił się na południe nad morze. Widział pięć zapór balonowych na wschód od centrum Tokio. Wkrótce dołączył do niego samolot Hoovera, który leciał z nim do chińskiego wybrzeża. Przelecieli na północ od Yaki Shima. Po drodze zauważyli trzy duże okręty wojenne. Jeden z nich był bardziej płaski niż inne i mógł to być lotniskowiec. Nad Cieśniną Koreańską wisiała nie kończąca się bariera czarnych chmur. Robiło się coraz ciemniej, bombowce przedzierały się przez gwałtowną wichurę i strumienie deszczu. Stracił z oczu samolot Hoovera. Zużycie paliwa jeszcze bardziej wzrosło gdy bombowiec wzniósł się na 6000 a następnie na 8000 stóp. W przerwach między chmurami zauważył światła na ziemi, które ukazywały się coraz częściej z prawej strony. Zszedł więc niżej nad stały ląd. Lotnisko w Chuchow milczało. Bombowiec na resztkach paliwa leciał kursem południowo-zachodnim.

Dollittle przypina (kłopotliwe) medale do 500-funtowej bomby, która później powędrowała do komory bombowej samolotu porucznika Lawsona Fotografia 11. Dollittle przypina "kłopotliwe" medale do 500-funtowej bomby, która później powędrowała do komory bombowej samolotu porucznika Lawsona.

Dochodziła godzina 21:30. Poziom paliwa był niski, a znalezienie lotniska w gęstej mgle graniczyło z cudem. Doolittle nakazał załodze opuszczenie samolotu gdzieś nad obszarem górzystym około 70 mil na północ od Chuchow. Wyskakiwali w ciemnościach dwoma lukami - po kolei. Najpierw Braemer, później Potter, Leonard i Cole. Doolittle opuścił pokład ostatni włączając automatycznego pilota i zakręcając kurki z paliwem. Skoczył w czarną otchłań nocy i wylądował w pobliżu Tien Mu Shen, na bagnistym polu. Zwinął pośpiesznie spadochron i ukrył go w napotkanej stercie słomy ryżowej. Było cicho i padał deszcz. Gdzieś w odległości około dwunastu mil kończył lot jego B-25 na zboczu góry. Bombowiec ppłk. Doolittle'a rozbił się w Haotianguan (Zhe-jiang) w prowincji Anhui. Szkody poniesione przez członków załogi były minimalne - skręcenie jednej kostki. Pięciu lotników wylądowało na terytorium Kuomintangu na obszarze Tianmushen w powiecie Li-n'an - prowincja Zhejiang. Ppłk Doolittle pozostał na noc w opuszczonym wodnym młynie na brzegu pola ryżowego. Został znaleziony przez kilku uczniów na następnego dnia i zaprowadzony do miejscowej placówki Kuomintangu. Tam dołączyli do niego pozostali członkowie załogi, którzy zostali przyprowadzeni przez okolicznych wieśniaków i pod eskortą Zhu Xuesan - nauczyciela z okolicznej szkoły podstawowej (który mówił trochę po angielsku) udali się do wioski Zhang Gengrong. Następnego dnia wieczorem pięciu lotników przewieziono do większego miasta. Doolittle spotkał się tu z generałem Ho Yang Ling - dowódcą zachodniego obszaru prowincji Chekiang, który zgodził się podjąć niezbędne kroki w celu odnalezienia wszystkich brakujących członków rajdu na lądzie i na odcinku wybrzeża pomiędzy zatoką Hung Chow i Wen Chow. Brzeg miał być patrolowany przez łodzie i dżonki. Generał Ho Yang Ling wysłał lotników do Chuchow, gdzie znajdowały się już cztery załogi. Doolittle natychmiast skontaktował się z dowódcą lotniska. Okazało się, że zgodnie z rozkazem przekazanym z Chungking przylot amerykańskich samolotów zapowiedziany był o dzień później na 19 kwietnia. Nikt nie odwołał ani nie skorygował terminu, więc radiostacja milczała, nie chcąc zaalarmować podsłuchu japońskiego. Poza tym lotnisko w Chuchow było kilkakrotnie atakowane przez nieprzyjacielskie samoloty. Całą załogę przetransportowano następnie do Hengyang, gdzie samolot DC-3 zabrał ich do Chungking.
      Przed opuszczeniem Chin, Doolittle omówił z generałem Koo Chow Tung (który mówił trochę po angielsku) możliwość wykupu więźniów, którzy wpadli w ręce marionetkowego rządu. Planowano też odbić lotników którzy wpadli w ręce Japończyków w okolicy jeziora Poyang. Było to jednak niemożliwe ze względu na dużą liczbę stacjonujących tam wojsk japońskich, gdzie na odbicie lotników potrzebne byłyby siły co najmniej dwóch pułków, a szanse odzyskania żywych lotników podczas akcji były znikome. Pomysł ten został porzucony. Negocjacje były jednak dalej do końca prowadzone w Chinach, oferując małym grupkom partyzantów pewną kwotę pieniężną za każdego odzyskanego więźnia, z terytorium okupowanego przez wojska japońskie.
      Podpułkownik Dollittle we wrześniu po nalocie objął dowództwo 12. Armii Powietrznej w Afryce Północnej, a w marcu 1943 r. został dowódcą generalnym 15. Armii Powietrznej operującej nad morzem Śródziemnym. Richard E. Cole pozostał w Indochinach do czerwca 1943 r., następnie służył ponownie na tym teatrze od października 1943 r. do czerwca 1944 r. Braemer pozostał w Indochinach do lipca 1943 roku. Później w kraju awansował do stopnia 2nd Lt., oraz uczęszczał na kursy szkoleniowe bombardierów, radiooperatorów i obserwatorów przez co nazywano go "trzykrotnie wyuczonym". Leonard pozostał do czerwca 1942 roku w Indochinach, po czym wrócił do kraju. Następnie służył w Afryce Północnej od września 1942 do stycznia 1943 r. Został zabity podczas akcji przez samoloty wroga 5 stycznia 1943 w Youks-les-Bains w Algierii.

Załoga drugiego samolotu - B-25 B n/s 40-2292 - załoga z 37. dywizjonu 17. grupy

- Pilot Lt. T. Hoover, nr ewidencyjny 0-393133,
- Drugi pilot Lt. Wm. N. Fitzhugh, nr ewidencyjny 0-421067,
- Nawigator Lt. Carl N. Wildner, nr ewidencyjny 0-352857,
- Bombardier Lt. Richard E. Miller, nr ewidencyjny 0-432337,
- Mechanik/strzelec S/Sgt. Douglas V. Radney nr ewidencyjny 6266909.

Załoga drugiego samolotu nr 40-2292. Fotografia 12. Załoga drugiego samolotu nr 40-2292. Od lewej: Carl N. Wildner, T. Hoover, Wm. N. Fitzhugh, Richard E. Miller i Douglas V. Radney.

      Porucznik Hoover wystartował pięć minut za Doolittle'em. Przy starcie morze było tak wzburzone, że fale podniosły pokład wyrzucając samolot w powietrze, a pilot pociągnął wolant zbyt gwałtownie na siebie. Przez chwilę wydawało się, że samolot może opaść na skrzydło, ale dzięki zdolnościom pilotażowym Hoovera udało się wyprowadzić samolot z krytycznej sytuacji i kontynuować lot bez dalszych trudności. Bombowiec Hoovera nadleciał nad Tokio z kierunku północno-wschodniego. Planowanym celem nalotu były zakłady zbrojeniowe i ich skład amunicji, ale nie mając dokładnych map Tokio załoga nie trafiła nad właściwy obiekt. Zbombardowali fabrykę prochu i magazyny w pobliżu rzeki, na północ od głównego dworca kolejowego i Pałacu Cesarskiego trzema bombami burzącymi i jedną zapalającą. To bombardowanie przeprowadzono z wysokości 900 stóp, a gruz i odłamki poleciały wyżej niż leciał samolot. Ku zdumieniu załogi bombowiec nie był ostrzeliwany z ziemi ani atakowany z powietrza. Później dołączając do samolotu Doolittle'a, wspólnie kontynuowali lot ku wybrzeżom Chin. Nad Morzem Wschodniochińskim samolot wpadł w strefę burz. Zapas paliwa topniał. Zapadał zmierzch. Tuż po przeskoczeniu lądu stracili kontakt z samolotem Doolittle'a. Nie udało im się również nawiązać kontaktu z lotniskiem. Hoover podjął decyzję lądowania na polu koło zatoki z wciągniętym podwoziem. Samolot nie doznał większych uszkodzeń, gdyż było to pole ryżowe o błotnistej konsystencji, co spowodowało ślizganie się samolotu. Wylądowali w pobliżu portowego miasta Ningpo (prowincja Zhe-jiang). Obszar ten został zajęty niebawem przez japońską armię. Załoga podpaliła samolot przed ewakuacją na zachód, biorąc wszystko co potrzebne. Lotnicy nocowali w napotkanej w dolinie lepiance. Pierwszy kontakt z chińskimi rolnikami uświadomił ich, że wylądowali na obszarze niekontrolowanym przez Japończyków. Odprowadzono ich do dowództwa garnizonu w najbliższym miasteczku. Miejscowe władze wojskowe i cywilne zatroszczyły się o dalszy transport lotników. Nocując w większych miastach i korzystając z różnych środków lokomocji, załoga Hoovera dopiero 4 maja dotarła do Chungking. Podobnie jak inni uczestnicy rajdu dostali chińskie odznaczenia wojskowe.
Hoorer pozostał w Chinach do czerwca 1942 r., a następnie służył jako pilot bombowca w Anglii, Afryce Północnej i we Włoszech od końca 1942 r. do września 1944 roku. Drugi pilot Fithzhugh pozostał w Chinach do czerwca 1943 r. Później służył jako pilot testowy w Alabamie. Wildner pozostał w Chinach do lipca 1943 r., po czym powrócił do kraju i był instruktorem nawigacji w różnych bazach. Miller po nalocie został przydzielony do 319. grupy bombowej i służył w Afryce Północnej latając na B-26. Zmarł 22 stycznia 1943 r. w wyniku odniesionych ran podczas misji. Radney pozostał w Chinach do września 1942 roku.

Załoga trzeciego samolotu - B-25 B n/s 40-2270 - "Whiskey Pete" - załoga z 95. dywizjonu 17. grupy

- Pilot Lt. Robert M. Gray, nr ewidencyjny 0-403862,
- Drugi pilot Lt. Jacob E. Manch, nr ewidencyjny 0-389941,
- Nawigator Lt. Chas. J. Ozuk, nr ewidencyjny 0-419618,
- Bombardier Sgt. A. E. Jones, nr ewidencyjny 6580258,
- Mechanik/strzelec Cpl. Leland, D. Faktor nr ewidencyjny 17003211.

Załoga trzeciego samolotu nr 40-2270. Fotografia 13. Załoga trzeciego samolotu nr 40-2270. Od lewej: Chas. J. Ozuk, Robert M. Gray, Jacob E. Manch, A. E. Jones i Leland, D. Faktor.

      Bombowiec udał się nad Tokio. Zbombardował hutę, gazownię i zakłady chemiczne bombami burzącymi i jedną zapalającą. Druga bomba bezpośrednio trafiła w gazownię. Trzecia bomba trafiła w zakłady chemiczne skutecznie je zapalając. Czwarta - zapalająca spadła na obszar doków portowych, ale załoga nie zdążyła zauważyć efektów wznieconych pożarów, gdyż zostali znienacka zaatakowani przez kilka myśliwców. Strzelcy pokładowi zdołali powstrzymać dość anemiczne ataki i bombowiec wyszedł z opresji bez szwanku. Następnie po drodze załoga ostrzelała baraki i kręcących się w dole mężczyzn. Gdy znaleźli się nad Zatoką Tokijską okręty w zatoce otworzyły do nich ogień, ale nie uzyskały żadnych trafień. Następnie Gray wziął kurs na Chiny. O zmroku nawigator Ozuk oznajmił że przelecieli wybrzeże Chin. Kończył się zapas paliwa. Jeszcze kilkanaście minut lecieli nad chmurami kursem zachodnim, wciąż wywołując lotnisko w Chuchow. Gray zobaczył światła w przerwie między chmurami i sądził, że jest nad jakimś miastem. Zrzucił dwie bomby i świecę chcąc znaleźć miejsce do lądowania, ale na próżno. Nic nie widział w ciemności. Pilot kazał załodze wyskoczyć około godziny 22:00. Byli na wysokości 6200 stóp nad górzystym terenem w pobliżu Suichang (prowincja Zhejiang). Kiedy Gray upewnił się, że cała załoga opuściła samolot włączył automatycznego pilota i sam również wyskoczył. Wylądował na wzgórzu. Był wstrząśnięty i zlany zimnym potem, gdy rozejrzał się i stwierdził, że wylądował zaledwie kilka kroków od urwiska! Jacob E. Manch również wylądował na zboczu wzgórza. Znając niebezpieczeństwo chodzenia w górzystym terenie w ciemności, porucznik poszedł spać używając spadochronu jako kołdry. O świcie następnego dnia rano zszedł do wsi u stóp wzgórza gdzie spotkał miejscowego rolnika, który później zaprowadził go do niezbyt odległego Chuchow. Nawigator Charles J. Ozuk ześlizgnął się ze zbocza, ale na szczęście jego spadochron zaczepił się o drzewo i zatrzymał lotnika. Niestety Ozuk doznał jednak poważnych ran nogi w wyniku zaczepienia o wystające ostre skały. Rano odnalazł go miejscowy rolnik o imieniu Liu Fangqiao i z pomocą innych mieszkańców pobliskiej wioski zaniósł do Chuchow. 20-letni kapral Faktor został znaleziony martwy. Prawdopodobnie już po wylądowaniu na spadochronie spadł w przepaść. Gray pozostał na szczycie całą noc. Następnego ranka szukał pozostałych członków załogi, ale nie mógł ich znaleźć. Chodził przez cały dzień i dotarł do wioski, gdzie spędził noc. Rankiem skierował poszukiwania w niewłaściwym kierunku i zawrócił. Tej nocy dołączył do niego w wiosce Aden Jones. Obaj eskortowani przez miejscowych rolników dotarli do Chuchow następnego dnia rano. Cała czwórka po kilku dniach wypoczynku w Chuchow dotarła w przeciągu czterech dni pociągiem i autobusem do Hengyang. Z Hengyang zabrał ich samolot DC-3 do Chungking.
Załoga pozostała na tym teatrze do przeprowadzenia ataków bombowych. Robert Gray później został zabity w akcji 18 października 1942 podczas misji bojowej w pobliżu Assam w Indiach. Ozuk od 1943 roku służył w Afryce Północnej, gdzie stacjonował do kwietnia 1945 roku.

Strona: 1, 2, 3, 4, 5