Nalot na Tokio

      1 kwietnia na pokład okrętu załadowano 16 bombowców B-25B i następnego dnia "Hornet" wypłynął z San Francisco, w składzie Task Force 18, który tworzyły ponadto - ciężki krążownik Yincennes, lekki krążownik Nashville, cztery niszczyciele oraz zbiornikowiec "Cimarron". Zespół, dowodzony przez kmdr Marca E. Mitschera na "Hornecie", obrał kurs na Hawaje. Na lotniskowcu, prócz średnich bombowców "Mitchell", bazowały 64 samoloty:
- dywizjon myśliwski VF-8 - 30 F4F-4 "Wildcat",
- dywizjon zwiadowczy VS-8 - 12 SBD-3 "Dauntless",
- dywizjon bombowy VB-8 - 12 SBD-3 "Dauntless",
- dywizjon torpedowy VT-8 - 10 TBD-1 "Devastator".
      Poza "Hornetem" do akcji wyznaczono również Task Force 16, w składzie którego znajdował się USS "Enterprise". Miał on zapewnić osłonę powietrzną zespołu, gdyż "Hornet" - mając pokład lotniczy zastawiony bombowcami - nie mógł prowadzić normalnych operacji lotniczych. Z pokładu "Horneta" w sytuacji alarmowej mogły wystartować myśliwce, lecz po wykonaniu zadania musiałyby lądować na innym lotniskowcu, lub przymusowo wodować. Oprócz "Enterprise" w skład TF.16 wchodziły ciężkie krążowniki "Northampton" i "Salt Lake City", cztery niszczyciele oraz zbiornikowiec "Sabine".

Pokład lotniskowca Hornet z bombowcami B-25B. W tle okręty USS Gwin i USS Nashville. Fotografia 3. Pokład lotniskowca Hornet z bombowcami B-25B. W tle okręty USS Gwin i USS Nashville.

      "Big E" po powrocie do Pearl Harbor na początku marca, uzupełniał straty bojowe. Przez ponad miesiąc czasu grupa powietrzna otrzymywała nowe samoloty i odtwarzała stan liczebny. Największe straty podczas dotychczasowej działalności poniósł dywizjon zwiadowczy VS-6. Gdy okręt opuszczał Hawaje, dywizjon nie osiągnął jeszcze pełnej gotowości bojowej i zastąpiony został przez dywizjon bombowy VB-3. który należał do remontowanej "Saratogi". Dowódcą dywizjonu był kmdr ppor. Maxwell F. Leslie. 8 kwietnia TF.16 opuścił bazę w Pearl Harbor i skierował się na północny Pacyfik. Grupa powietrzna lotniskowca "Enterprise" wystartowała z bazy lotniczej w Pearl Harbor i wylądowała na okręcie kilka godzin po opuszczeniu przez TF.16 Hawajów. Łącznie na "Enterprise" bazowało 81 samolotów:
- dywizjon myśliwski VF-6 - 5 F4F-3, 22 F4F-4 "Wildcat",
- dywizjon bombowy VB-6 - 18 SBD-2/3 "Dauntless",
- dywizjon bombowy VB-3 - 18 SBD-2/3 "Dauntless".
      13 kwietnia oba zespoły spotkały się i razem ruszyły ku wybrzeżom Japonii. Według planu amerykańskie bombowce miały wystartować z pokładu "Horneta" wieczorem 18 kwietnia, w odległości 500 mil moskich od stolicy Japonii - Tokio. Nad wyznaczonymi celami pojawić się miały nocą, aby po wykonanu ataku, nad ranem wylądować w wyznaczonych bazach na terytorium Chin. Dzień przed wyznaczonym startem, ciężkie okręty miały uzupełnić paliwo, aby następnego dnia ruszyć z maksymalną prędkością ku wyspom japońskim. Po starcie średnich bombowców miały wycofać się. Lekkie jednostki, wraz ze zbiornikowcami, miały pozostać z tyłu i dołączyć do sił głównych po wykonaniu zadania. Jednak wydarzenia potoczyły się inaczej. W nocy 18 kwietnia radar lotniskowca "Enterprise" wykrył dwa wrogie okręty nawodne, płynące kursem na zbliżenie. Zespół amerykański został zmuszony do zmiany kursu, aby ujść uwadze obserwatorów na japońskich jednostkach patrolowych. Około godziny 4:20 TF.16 wrócił na stary kurs.

James (Jimmy) Harold Doolittle Fotografia 4. James "Jimmy" Harold Doolittle.

Rankiem 18 kwietnia z pokładł "Enterprise" wystartowały do lotu patrolowego trzy bombowce nurkujące SBD z VB-3 i 8 myśliwców F4F z VF-6. Po nich wystartowały na bliski patrol powietrzny trzy "Dauntlessy" z VB-6, aby przy okazji dotrzeć silniki. O godzinie 5:58 pilot patrolowego "Dauntlessa" z VB-3, por. Osborne B. Wiseman, dostrzegł w namiarze 276 stopni w odległości 42 mil morskich od amerykańskiego zespołu niewielki patrolowiec wroga. Porucznik Wiseman szybko zawrócił "Dauntlessa", lecz było już za późno. Japończycy dowiedzieli się o nadpływających okrętach wroga. Aby nie przerywać ogłoszonej ciszy radiowej, strzelec pokładowy zrzucił na pokład lotniskowca pakiet, zawierający meldunek o wykryciu nieprzyjacielskiego patrolowca. O 7:38 obserwatorzy "Horneta" dostrzegli w namiarze 220 stopni i w odległości 10 mil morskich następny patrolowiec japoński. Był to 90-tonowy "Nitto Maru Nr 23", przebudowany z jednostki wielorybniczej. Japoński radiotelegrafista w podnieceniu nadał meldunek o trzech wrogich lotniskowcach, znajdujących się o 650 mil morskich od Inubo Saki. Dziesięć minut później wykryto w odległości 5 Mm - tym razem z lewej burty - kolejny patrolowiec, "Nanhin Maru". Wiceadmirał Halsey miał przed sobą poważny dylemat. Ewentualny wcześniejszy start samolotów wiązał się z podwójnym niebezpieczeństwem. Po pierwsze - "Mitchelle" zmuszone zostałyby do bombadowania celów przy świetle dziennym, przez co wzrastało prawdopodobieństwo utraty samolotów; a po drugie - poważnym problemem stałoby się dotarcie na lotniska w Chinach i nocne lądowanie. Według planu samoloty wystartować miały w odległości 400 Mm. Natychmiastowy start wydłużał dystans o 250 Mm. Zaniechanie operacji oznaczałoby fiasko nadzwyczaj starannie i drobiazgowo przygotowanego ataku. W tej sytuacji Halsey wydał Mitscherowi rozkaz, aby bombowce Doolittle'a natychmiast startowały. Na pokładzie "Horneta" rozpoczęła się gorączkowa praca. Mechanicy przygotowywali do startu "Mitchelle" oraz poszukiwali wszelkich dostępnych zbiorników, aby napełnić je dodatkowym paliwem.

Japoski patrolowiec Nitto Maru Nr 23 widziany z pokadu krążownika Nashville Fotografia 5. Japoski patrolowiec "Nitto Maru Nr 23" widziany z pokadu krążownika "Nashville".

      Nieco wcześniej lekki krążownik "Nashville" otrzymał rozkaz zatopienia wrogiego patrolowca. Krążownik odłączył się od formacji, zbliżył do "Nitto Maru Nr 23" i otworzył ogień. Przyciągnęło to uwagę pilotów z "Enterprise", którzy postanowili przyłączyć się do akcji. "Nitto Maru Nr 23" ostrzeliwany był przez "Nashville", wobec tego osiem "Wildcatów" "zajęło się" drugim patrolowcem, "Nanshin Maru". Piloci wykonali po kilka ataków, wystrzeliwując prawie całą amunicję. Japoński okręt został unieruchomiony i zapalił się. Po unieszkodliwieniu "Nanshin Maru", myśliwce ruszyły ku drugiemu patrolowcowi, którym "Nashville" wciąż nie mógł sobie poradzić. Myśliwce kontynuowały ataki, aż do wyczerpania amunicji. Jednocześnie w powietrzu pojawił się SBD-3, pilotowany przez ppor. J.Q. Robertsa. Podczas nurkowania Robertsowil preszkodził jeden z "Wildcatów" i podporucznik musiał powtórzyć atak. Podczał drugiego ataku, Roberts zrzucił bombę z wysokości około 1400 m, lecz chybił. O 8:23 krążownik "Nashville" wreszcie zatopił "Nitto Maru", lecz zużył aż 938 pocisków kalibru 152 mm!

Inny patrolowiec Nanshin Maru płonie Fotografia 6. Inny patrolowiec "Nanshin Maru" płonie.

      Jako pierwszy pokład "Horneta" miał opuścić bombowiec pilotowany przez Doolitlle'a. Atmosfera była bardzo napięta. "Hornet" został skierowany pod wiatr przy prędkości 27 węzłów - była to największa prędkość osiągnięta podczas podróży. Główny mechanik Creehan utrzymywał ją na najwyższym możliwym poziomie, by pomóc bombowcom przy starcie. Sygnalista Edgar Osborne na dziobie lotniskowca obserwował fale by w odpowiedniej chwili puścić samolot. Doolittle opuścił klapy i trzymając samolot na hamulcach na pełnej mocy silników czekał na flagę. Miał najkrótszy rozbieg do startu - około 142 metrów. Cała obsługa i ludzie na mostku sądzili, że jeśli jemu się uda, to uda się każdemu następnemu. Gdy przechylony dziób lotniskowca zaczął wynurzać się z fal wynosząc pokład w górę, Osborne dał flagą sygnał "teraz!", po którym kilku marynarzy doskoczyło do kół bombowca uwalniając kliny. Doolittle precyzyjnie trafił przednim kołem w prawy biały pas, z dwóch namalowanych specjalnie na pokładzie lotniskowca by ułatwić start (jeden pas był przeznaczony dla lewego koła, a drugi do przedniego koła bombowca - piloci trzymając się ich, mieli gwarancję minięcia pomostu lotniskowca prawym skrzydłem w odległości niecałych sześciu stóp. Owa farba miała specyficzną konsystencję dzięki domieszce korka i piasku, które miały zapobiec poślizgom koła podczas rozbiegu na mokrym pokładzie lotniskowca). Gdy jego samolot opuścił pokład mając jeszcze kilka metrów wolnego pokładu, okrzyki członków załogi na pokładzie "Horneta" można było usłyszeć pomimo ryku silników. Nos bombowca wzniósł się nadmiernie podczas startu, a kąt wznoszenia samolotu pułkownika był krytyczny, kiedy złapał podmuch wiatru od dziobu. Wspiął się gwałtownie, a następnie szybko ustabilizował lot w poziomie. Drugi samolot, który wystartował z pokładu był pilotowany przez por. Travisa Hoovera. Jego czas startu to godzina 8:25. Podczas startu nos bombowca podniósł się jeszcze bardziej niż poprzednika, ale pilot był w stanie to skorygować, zanim maszyna przepadła. Porucznik Hank Miller odpowiedzialny za start bombowców, postanowił ostrzec innych pilotów, aby startowali w normalnej pozycji bez wykorzystania falowania. Jego ostrzeżenie zostało napisane na dużej czarnej tablicy.

Bombowiec B-25 startuje z pokładu lotniskowca USS Hornet Fotografia 7. Bombowiec B-25 startuje z pokładu lotniskowca USS "Hornet".

      Wszystkie szesnaście załóg wystartowało bezpiecznie. Małe trudności miały samoloty pilotowane przez Hoovera, Lawsona i Farrowa. Porucznik Lawson wystartował bez spuszczonych klap, ale dał radę wyciągnąć w górę chociaż jego samolot opadł bardzo nisko nad wodę. Tragiczny wypadek wydarzył się podczas startu ostatniego bombowca pilotowanego przez por. Farrowa. Gdy kołował na pokładzie by się ustawić do startu, marynarz Robert Wall stracił równowagę, poślizgnął się i wpadł w zasięg wirującego śmigła, przez co stracił rękę.



Bombowiec B-25 startuje z pokładu lotniskowca USS Hornet Fotografia 8. Bombowiec B-25 startuje z pokładu lotniskowca USS "Hornet".

      Wszystkim pilotom dano starannie wyselekcjonowane cele: huty, rafinerie, zbiorniki ropy magazyny amunicji, fabryki, stocznie i doki oraz fabryki samolotów. Mieli również drugorzędne cele w przypadku kiedy nad pierwszy nie będzie można dotrzeć. W prawie każdym przypadku główny cel został zbombardowany. Wierzono, że szkody znacznie przekroczą najbardziej optymistyczne oczekiwania. Liczono, że łatwopalny charakter japońskiej zabudowy oraz bombardowanie z małej wysokości zintensyfikuje szkody.




Mapka ukazująca trasę przelotu poszczególnych bombowców w rejonie Tokio - Yokohama Fotografia 9. Mapka ukazująca trasę przelotu poszczególnych bombowców w rejonie Tokio - Yokohama.

      Ostatni z nich wystartował o 9:20 w odległości 600 mil morskich od Japonii. Podpułkownik Doolittle lecąc w kierunku Tokio prowadził samoloty w kluczach. Każdy klucz składał się z trzech samolotów. Pierwszy klucz pod dowództwem por. Hoovera miał polecieć nad północną część Tokio. Drugi klucz, pod dowództwem kapitana Jonesa, miał bombardować centralną część Tokio. Trzeci klucz, pod dowództwem kapitana Yorka, miał udać się ku południowej części Tokio i części obszaru Zatoki Tokijskiej. Czwarty klucz, dowodzony przez kapitana Greeninga, objął południową część Kanagewa, miasta Yokohama i portu Yokosuka. Piąty klucz, kierowany przez majora Hilgera, poleciał na południe od Tokio, gdzie na wysokości Nagoya samoloty rozdzieliły się i przystąpiły indywidualnie do bombardowania Nagoya, Osaki i Kobe.

      Po starcie bombowców Doolittle'a, amerykańskie okręty zawróciły. Tuż przed startem ostatniego bombowca Halsey otrzymał meldunek od zwiadowczego SBD o wykryciu lekkiego krążownika w towarzystwie niszczyciela w nieznacznej odległości od zespołu. Na szczęście meldunek okazał się fałszywy. O godzinie 11:10 do zespołu dołączył krążownik "Nashville". W chwilę później oba lotniskowce zawróciły pod wiatr i wyrzuciły samoloty. Z "Horneta" wystartowało 8 myśliwców z VF-8, natomiast pokład i "Enterprise" opuściło dwanaście maszyn: 4 SBD-3 i 8 F4F. Wkrótce potem wystartowało i dwanaście "Dauntlessów", głównie z VB-3 i jeszcze jeden w celu dotarcia silnika. Ich zadaniem było rozpoznanie tyłów na głębokość 200 mil morskich. Na obu lotniskowcach w pełnej gotowości oczekiwały na sygnał do startu pozostałe samoloty.       O 12:14 radar wykrył w odległości 35 mil od TF.16 wrogi samolot. Był to prawdopodobnie bombowiec G4M1 "Betty", wysłany na poszukiwania. Myśliwce amerykańskie nie zostały na niego naprowadzone, ponieważ Halsey nie chciał zdradzać swej pozycji. Tymczasem wysłane na rozpoznanie bombowce zaatakowały trzy następne patrolowce japońskie. Po południu zespół operacyjny TF.16 natknął się na kolejne patrolowce. Dwa klucze myśliwców z VF-6 rozdzieliły między siebie cele i zaatakowały okręty. W trakcie ataku do akcji włączyły się "Dauntlessy". Równocześnie Halsey wysłał w celu dobicia wrogich jednostek krążownik "Nashville". Japończycy okazali się trudnym przeciwnikiem. Obsługa karabinu maszynowego celnie ostrzelała jeden z atakujących "Dauntlessów", pilotowany przez kpt. L.A. Smitha i należący do VB-6. Maszyna musiała wodować. Załogę uratował krążownik "Nashville". Następnie dobił jeden z wrogich okrętów, załoga drugiego patrolowca "Nagato Maru" wywiesiła białą flagę i została wzięta do niewoli. Po przyjęciu pięciu jeńców na pokład "Nashville" - "Nagato Maru" został zatopiony. 19 kwietnia okręty TF.16 dołączyły do niszczycieli i wspólnie obrały kurs na Hawaje. W tym dniu trzy myśliwce z VF-6 uległy wypadkom podczas lądowania w złych warunkach atmosferycznych na pokładzie "Enterprise". Dwa z nich doznały lekkich uszkodzeń, natomiast trzeci - pilotowany przez por. Waltera J. Hielberta - wymagał kapitalnego remontu. 21 kwietnia zaginął jeden SBD-2 z lotniskowca "Hornet". Po kilkugodzinnych poszukiwaniach dostrzeżono samolot, który właśnie podchodził do wodowania. Maszyna błyskawicznie zatonęła i nie zdołano uratować jej załogi. 25 kwietnia okręty dotarły do Pearl Harbor.

Strona: 1, 2, 3, 4, 5