ARTYKUŁY

Strona poświęcona wojnie na dalekim wschodzie, obejmującej zmagania armii i marynarki Cearstwa Japonii oraz Stanów Zjednoczonych.

"Jinrai Butai" i samoloty "Ohka"

Po początkowej fali oszałamiających sukcesów militarnych, japońskie siły zbrojne praktycznie już od końca 1943 roku znajdowały się w defensywie, a 1944 rok przyniósł im generalny odwrót. Nasilająca się ofensywa aliantów od południa (generał MacArthur) i z zachodu (admirał Nimitz) najpierw powoli, a później coraz szybciej zaczęła wypierać Japończyków z zajętych na początku wojny terytoriów. W tym też czasie uwidoczniała się coraz bardziej miażdżąca przewaga techniczna Sprzymierzonych. Potencjał gospodarczy Stanów Zjednoczonych przestawiony w większości na potrzeby wojenne, wyposażył wojska alianckie w najnowocześniejszy sprzęt, praktycznie w każdych ilościach. Japońskie koła wojskowe zdały sobie sprawę z bardzo szybkiej utraty początkowej przewagi zbrojnej. Od połowy 1943 roku Japończycy zaczęli ustępować Amerykanom sprzętowo — i to zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym. Do tego nałożyły się straty wyszkolonych załóg, głównie podczas wielkiej bitwy pod Midway, a także w kolejnych bitwach powietrzno-morskich, szczególnie w rejonie Giuadalcanalu. Istniejąca w Japonii baza szkoleniowa nie zdołała już wyrównać tych strat aż do końca wojny. W związku z tym w japońskich sztabach rozpoczęła siię gorączkowa dyskusja nad środkami zaradczymi. W połowie 1944 roku grupa oficerów lotnictwa morskiego zastanawiała się nad opracowaniem odpowiednich metod działania mających na celu skuteczne przeciwdziałanie zbliżającej się do wysp japońskich ofensywie sił alianckich. Oficerowie ci sugerowali bardzo różne rozwiązania taktyczne, wśród których nie brakowało i bardzo drastycznych pomysłów.
Koncepcja przeprowadzenia zmasowanych ataków samobójczych, jako podstawowej taktyki obronnej Japonii, wykrystalizowała się dopiero w drugim półroczu 1944 roku. Autorstwo tej koncepcji przypisuje się wiceadmirałowi Takijiro Ohnishi, jednemu ze współtwórców ataku na Pearl Harbor. Z całą pewnością koncepcja przeprowadzenia ataków samobójczych zrodziła się wcześniej, ale do tego czasu była tylko w sferze pomysłu, a dopiero Ohnishi nadał jej realne wymiary. Wiceadmirał Takijiro Ohnishi był bowiem zwolennikiem śmiałych, ale prostych rozwiązań, opartych na tradycjach narodowych i na tym też podłożu zrodziła się u niego koncepcja wykorzystania patriotycznej postawy młodzieży japońskiej, skłonnej do oddania własnego życia w imię ratowania upadającego imperium i cesarza.

Samolot rakietowy Ohka Model 11 Fotografia 1. Samolot rakietowy "Ohka" Model 11 - główna broń pilotów Jinrai.

W tym czasie wiceadmirał Takijiro Ohnishi objął funkcję dowódcy zdziesiątkowanej 1. Koku Sentai stacjonującej na Filipinach. Chcąc odwrócić niekorzystny dla Japonii bieg wydarzeń, zaproponował zorganizowanie specjalnych jednostek szturmowych, składających się z pilotów-ochotników wyrażających zgodę na oddanie swojego życia w atakach samobójczych przy wykorzystaniu samolotów nyśliwskich Mitsubishi A6M "Zero" ("Reisen"), uzbrojonych w 250-kilogramową bombę podwieszoną pod kadłubem. Zgodnie z powyższą sugestią sformowana została pierwsza jednostka samobójcza z pilotów wchodzących w skład 201. Kokutai. Dowódcą jednostki został kapitan Yukio Seki. On też 25 października, jako pierwszy wziął udział w skutecznym ataku samobójczym na amerykański lotniskowiec St. Lo., który zatonął wkrótce po ataku.
Działalność jednostek samobójczych potraktowano jednak jako metodę doraźną i dalej szukano bardziej skutecznych środków. Japoński przemysł lotniczy nie był już w stanie wyprodukować takiej ilości pełnowartościowych samolotów, na jakie było zapotrzebowanie, a na dodatek tylko do jednorazowego użytku.

W sierpniu 1944 r. Dowództwo Lotnictwa Cesarskiej Marynarki Wojennej przyjęło plan rozwoju lotnictwa przewidujący wykorzystanie trzech nowych kategorii samolotów, które otrzymały zbiorczą nazwę "Kokoku Heiki" - Broń Cesarza. Pod tym kryptonimem kryła się taktyka samobójczych ataków - Kamikaze. Samoloty wytypowane do programu "Kokoku Heiki" podzielono na trzy kategorie: "Kokoku Heiki Go 1" (Broń Cesarza Nr 1) istniejące samoloty, które można było łatwo dostosować do przenoszenia 800 kg bomby, "Kokoku Heiki Go 2" samoloty o napędzie rakietowym i odrzutowym znajdujące się na różnym etapie rozwoju oraz "Kokoku Heiki Go 3" specjalne samoloty uderzeniowe o uproszczonej budowie przeznaczone do masowego użycia.
W ramach programu "Broń Cesarza Nr 2" (Kokoku Heiki Go 2) rozwijano równolegle dwa programy: "Maru-Ten" (przyszły samolot Nakajima Kikka) i "Maru-Dai". Pomysłodawcą samolotu, który stał się podstawą programu "Maru-Dai" był ppor. Mitsuo Otha pilot transportowca z 405. Grupy Powietrznej. Zaproponował on budowę prostego w produkcji, taniego i skutecznego samolotu uderzeniowego, który miał być przeznaczony dla pilotów-samobójców. Według koncepcji ppor. Otha miał to być samolot o napędzie rakietowym, który w miejsce akcji miał dostarczać specjalnie przekonstruowany dwusilnikowy bombowiec G4M. Koncepcja ta uzyskała pozytywną opinię i wkrótce ppor. Ohta wspólnie z dr. Taichiro Ogawa Instytutu Lotniczego przy Cesarskim Uniwersytecie Tokijskim opracował projekt wstępny, który w sierpniu 1944 r. przedstawiono na spotkaniu dotyczącym dalszego rozwoju lotnictwa. Zapadła wówczas decyzja o rozwoju różnego typu samolotów samobójczych, w tym i projektu "Maru-Dai".
Po akceptacji założeń 16 sierpnia 1944 r. projekt ppor. Ohta natychmiast skierowano do realizacji. Zadanie to powierzono 1. Arsenałowi Lotniczo-Technicznemu w Jokosuka (Kugisho). Nadzór nad całością programu zlecono kmdr. ppor. Tadanao Mitsugi głównemu konstruktorowi Kugisho, natomiast rozpracowanie projektu powierzono inżynierom Masao Yamana, Rokuro Hattori i Kyuichiro Washizu. Nowy samolot otrzymał oznaczenie "Morski doświadczalny samolot szturmowy Ohka" (MXY7). Miał to być samolot samobójczy przeznaczony głównie do zwalczania sił inwazyjnych. Według założeń miał być łatwy w pilotażu, prosty w produkcji, mieć niewielkie rozmiary ułatwiające maskowanie na ziemi oraz utrudniające wykrycie w powietrzu. Do produkcji w maksymalnym stopniu miano wykorzystać materiały ogólnie dostępne, w szczególności drewno i stal. W bezpośrednie sąsiedztwo obiektu ataku miał on być transportowany przez samolot-nosiciel, a po wyczepieniu dalsze działania prowadzić samodzielnie. Prędkość samolotu określono na taką, aby istniała możliwość uniknięcia myśliwców wroga. Do 80% masy samolotu miał stanowić ładunek wybuchowy.
Początkowo do napędu planowano wykorzystać skopiowany niemiecki silnik rakietowy Walter HWK 09A-1 na paliwo ciekłe, który pozwoliłby na uzyskanie większego zasięgu. Jednak wdrożenie japońskiego przemysłu do produkcji silnika nie było zadaniem łatwym, a na dodatek okazało się, że dwuskładnikowe paliwo jest bardzo dużym problemem technologicznym. Brak perspektywy szybkiego otrzymania pożądanej jednostki napędowej zmusił do poszukiwań rozwiązań zastępczych. Zdecydowano się na zastosowanie zespołu trzech silników rakietowych na paliwo stałe, które dotychczas wykorzystywano jako dodatkowe przyspieszacze startowe. Silniki zabudowano w części ogonowej. Powyższa decyzja miała duży wpływ na dalsze losy MXY7. W przyszłości mały taktyczny promień działania "Ohka" stał się przyczyną ograniczonych sukcesów. Japończycy ponaglani złą sytuacją na frontach, przyjęli zawrotne tempo. Zanim zdołano dopracować do końca dokumentację konstrukcyjną i zbudować prototyp, wydział techniczny lotnictwa Cesarskiej Marynarki Wojennej zakwalifikował samolot do produkcji seryjnej przyznając mu oznaczenie "Morski specjalny samolot szturmowy Ohka Model 11".

Samolot rakietowy Ohka Model 11 zdobyty na Okinawie przez wojska amerykańskie na Okinawie Fotografia 2. Samolot rakietowy "Ohka" Model 11 zdobyty na Okinawie przez wojska amerykańskie na Okinawie.

W trakcie projektowania założono, że będzie to samolot o bardzo prostej konstrukcji, masowo produkowany przez niewykwalifikowanych robotników i w związku z tym konstrukcja wymagała wielu uproszczeń. W konstrukcji również przewidziano szerokie zastosowanie łatwo dostępnych materiałów.
Samolot "Ohka" Model 11 był klasycznym wolnonośnym dolnopłatowcem z podwójnym usterzeniem pionowym. Napęd stanowił zespół trzech silników rakietowych na paliwo stałe Typ 4-1 Model 20 o łącznym ciągu około 800 kG, jaki uzyskiwał po 8-10 sekundach pracy. Długość całkowita silnika wynosiła 1,980 metra. Pod względem technologicznym samolot "Ohka" Model 11 dzielił się na sześć podstawowych zespołów: kadłub, skrzydła, usterzenie ogonowe z obudową zespołu napędowego oraz z głowicy bojowej wraz z osłoną. Trójdzielny kadłub posiadał konstrukcję całkowicie metalową, wykonaną z duraluminiowych wręg i podłużnic. Pokrycie stanowiła blacha duralowa łączona nitami o łbach wpuszczanych. Taką samą blachą pokryto osłonę zespołu napędowego i ładunku wybuchowego. Skrzydła i usterzenie ogonowe miały konstrukcję drewnianą. Dwudźwigarowe skrzydła pokryte były sklejką. Lotki również były konstrukcji drewnianej, wyposażone w przeciwciężary. W krawędzi natarcia lewego skrzydła zabudowana była rurka Pitota. Usterzenie ogonowe posiadało także konstrukcję drewnianą. Składało się ze statecznika poziomego ze sterem wysokości, wyposażonym w przeciwciężary oraz z dwóch stateczników pionowych ze sterami kierunku, również z przeciwciężarami. Głowica bojowa zawierała ładunek wybuchowy (trotyl TNT) o masie 1200 kg, który był przymocowany czterema śrubami do specjalnego łoża. Był on wyposażony w cztery inercyjne zapalniki detonacyjne i jeden zapalnik zderzeniowy w przodzie głowicy. Wystawał on przez osłonę. Wszystkie zapalniki podczas lotu były zabezpieczone a dopiero po wejściu samolotu w lot nurkowy były odbezpieczane przez pilota. Kabina pilota opancerzona blachą stalową o grubości 6 mm. Chroniła przede wszystkim okolice głowy i nogi pilota. Wyposażona została jedynie w najniezbędniejsze przyrządy pokładowe, takie jak: prędkościomierz o zakresie 160-1000 km/h, wysokościomierz, busolę, pochyłomierz z zakresem wskazań od + 5° do -25°. Na tablicy przyrządowej znajdował się jeszcze elektryczny pięciopołożeniowy przełącznik zapłonu silników, sterujący zapłonem trzech silników rakietowych, zabudowanych w tylnej części kadłuba oraz z dwóch silników pomocniczych podwieszanych pod skrzydłami. Sterowanie samolotem odbywało się normalnym drążkiem sterowniczym i pedałami. Na cel samolot naprowadzany był przy pomocy prostego celownika optycznego, który znajdował się z przodu kabiny, przed wiatrochronem.

Samolot rakietowy Ohka Model 11 zdobyty na Okinawie przez wojska amerykańskie na Okinawie. Widoczna głowica bojowa o masie 1200 kg Fotografia 3. Samolot rakietowy "Ohka" Model 11 zdobyty na Okinawie przez wojska amerykańskie na Okinawie. Widoczna głowica bojowa o masie 1200 kg.

Samolot "Ohka" Model 11 miał być zabierany przez specjalnie do tego przystosowany samolot bombowy Mitsubishi G4M2e Model 24J ("Betty"). Podczepiano go w komorze bombowej za zaczep umieszczony na grzbiecie kadłuba przed kabiną pilota. Pilot samolotu samobójczego wsiadał do swojego samotu z reguły tuż przed podwieszeniem go pod samolotem-nosicielem i przebywał przez cały czas lotu aż do momentu rozdzielenia się obydwu samolotów. Między samolotami była łączność telefoniczna, a także połączone były przewodem dostarczającym niezbędną ilość tlenu na czas wspólnego lotu. Ponieważ samolot "Ohka" Model 11 mógł być wyczepiany na wysokości ponad 8000 m, pod fotelem pilota umieszczona była niewielka butla tlenowa, zabezpieczająca odpowie ilość tlenu do ostatniego lotu. Samolot "Ohka" Model" 11 był podwożony pod samolot-nosiciel na trójkołowym wózku manewrowym, który miał możliwość podniesienia "Ohki" do góry o 0,45 m w celu łatwiejszego zamocowania go w komorze bombowej.
We wrześniu 1944 roku Kaigun Koku Homhu postanowiła, że pierwszą jednostką, która zajmie się transportem samolotów "Ohka" Model 11 na miejsce ataku będzie 721. Kokutai. Dowódcą tej jednostki został komandor Motoharu Okamura, gorący zwolennik idei ataków samobójczych. Jednostka ostro zabrała się do prac przygotowawczych i organizacyjnych. Początkowo stacjonowała w bazie Konoike, a później, po reorganizacji, przeniosła się do bazy w Kanoya.
Pierwsze bezsilnikowe próby w locie prototypu MXY7 "Ohka" rozpoczęły się 23 października 1944 roku na lotnisku w Sagami, a pierwszy lot silnikowy odbył się miesiąc później z lotniska w Kashima. Próby w locie przyjęto z wynikiem pozytywnym. Podczas testów, w styczniu 1945 roku, samolot MXY7 "Ohka" na wysokości 3500 m w bezzałogowym locie poziomym osiągnął prędkość maksymalną 648 km/h, a w bezsilnikowym locie nurkowym jego prędkość wyniosła 462 km/h.
Produkcja samolotu "Ohka" Model 11 była bardzo prosta. Rozdzielona została na kilka firm kooperujących, i tak: kadłub był wykonywany przez firmę Kanagawa K.K., gdzie również zabudowywana była jednostka napędowa i głowica bojowa; skrzydła i usterzenie ogonowe produkowane były przez firmę Fuji Hikoki K.K.; natomiast części odlewane produkowane były w Osace i w rejonie Hiroshimy. Inne części i zespoły dostarczane były z rejonu tokijskiego. Ostateczny montaż i próby przeprowadzano w zakładach Kugisho w Yokosuka, skąd później częściowo zdemontowane samoloty wysyłane były w skrzyniach na front do poszczególnych jednostek samobójczych. Niektóre jednostki, której otrzymały samoloty "Ohka" Model 11 nazywano "Jinrai Butai" (Korpus Boski Grom). Tą samą nazwą próbowano określać i samoloty, ale nie przyjęła się.
Wieczorem 28 listopada 1944 roku amerykański okręt podwodny Archerfish podczas rejsu patrolowego, w odległości 150 mil na południe od Tokio, natknął się, jak zameldował dowódca okrętu kapitan Joseph F. Enright, na 29.000-tonowy lotniskowiec klasy Hayataka. Po długim pościgu, o godzinie 03:17 nad ranem, już następnego dnia, w kierunku japońskiego lotniskowca wystrzelona została salwa sześciu torped, z których cztery trafiły w cel. Wystarczyło to, aby cel o godzinie 10:18 zatonął. Dowódca i załoga amerykańskiego okrętu długo czekali potwierdzenie swojego czynu. Zaliczono im, zresztą z dużymi oporami, zatopieni lotniskowca klasy Taiho. Dopiero po wojnie, kiedy zbadano archiwa japońskie, dowiedzieli się, że celem ich zwycięskiego ataku był największy japoński lotniskowiec Shinano o wyporności 68800 ton, który niecałe dwa miesiące wcześnie został zwodowany. Jeszcze nieukończony, miał przejść z narażonej na naloty bazy w Yokosuka do bazy Matsuyama na Morzu Japońskim. W swoim dziewiczym rejsie miał także przetransportować około 50 dopiero co wyprodukowanych samolotów "Ohka" Model 11 z zamiarem dostarczenia ich na Filipiny. Odniesiony przez amerykański okręt podwodny sukces był nie tylko największym sukcesem w zatopieniu tak dużej jednostki przez pojedynczy okręt podwodny, ale był także skutecznym oddaleniem groźby przeprowadzenia masowego ataku samobójczego z wykorzystaniem samolotów "Ohka" Model 11.

721. Kokutai - Boski Grom

"Nawet jeśli moje ciało odpadnie od kości jak płatki kwiatów wiśni od gałęzi,
to mój duch dalej będzie bronił nieba nad Imperium Japońskim."


Wiersz tanka napisany przez pilota latającej bomby "Ohka",
chorążego Noriyoshi Sugimoto.

Na początku czerwca 1944 roku wiceadmirał Shigeru Fukudome, dowódca 2. Floty Powietrznej oraz lotnictwa bazowego na Formozie, podczas inspekcji w 341. Grupie Lotniczej "Shishi" (Lew) stacjonującej w Tateyama, na południowy wschód od Tokio, otrzymał raport od dowódcy grupy, komandora Motoharu Okamury. Sugerował on utworzenie jednostek lotniczych, których zadaniem byłoby wyszkolenie pilotów przeznaczonych tylko i wyłącznie do udziału w atakach samobójczych. Okamura mówił: "Sytuacja w obszarze działań wojennych utwierdza mnie w przekonaniu, że jedyną szansą przechylenia szali zwycięstwa na stronę Japonii jest wprowadzenie taktyki lotów samobójczych naszych samolotów. Żadne inne rozwiązanie nie będzie skuteczne. Jestem przekonany, że zgłosi się nadmiar ochotników, gotowych na takie poświęcenie w imię ocalenia naszej ojczyzny. Byłbym zaszczycony, gdybym mógł pokierować taką operacją. Proszę oddać do mojej dyspozycji 300 samolotów, a odwrócę bieg wojny."
Komandor Okamura był ściśle związany z lotnictwem morskim od czasu ukończenia studiów i odbycia szkolenia w 1925 r. W krytycznej sytuacji wojennej w naturalny sposób uznał, że jedynie siły powietrzne zdolne są uratować kraj od klęski, ale tylko w przypadku zastosowania tak desperackiej taktyki.
Cztery dni wcześniej nieprzyjaciel przeprowadził inwazję na Saipan, w archipelagu Marianów. W owym czasie na wyspie tej toczyły się krwawe i zacięte walki lądowe. Lotniskowce japońskie były związane w walce na wodach zachodniego terytorium Marianów. Ten archipelag miał kluczowe znaczenie dla utrzymania kurczącego się pierścienia japońskiej żelaznej linii defensywnej na zachodnim Pacyfiku. Wszystko wskazywało na to, że nie uda się już powstrzymać wroga i utrzymać naszych pozycji.
Usilne nalegania Okamury na utworzenie jednostek samobójczych, admirał Fukudome skwitował następująco: "Jedyne co mogę w tej chwili zrobić, to przekazać pana sugestie kwaterze głównej po powrocie do Tokio".
Kilka dni później Fukudome spotkał się z wiceadmirałem Seiichi Ito, zastępcą Szefa Głównego Sztabu Marynarki i przedstawił mu poglądy Okamury. Dodał on, że konieczność stosowania taktyki tai-atari jest szeroko i poważnie omawiana przez powietrzne jednostki frontowe, dlatego najwyższe dowództwo powinno z najgłębszą powagą rozważyć możliwość wprowadzenia misji samobójczych.
"Przekażę stanowisko Okamury Szefowi Głównego Sztabu Marynarki" — odparł na to Ito — "ale osobiście uważam, że nie nadszedł jeszcze czas na wprowadzenie tak ekstremalnych metod walki".
Kiedy Japonia traciła Wyspy Mariańskie jedną po drugiej, położenie w Azji Południowo-Wschodniej stawało się coraz bardziej rozpaczliwe. Każda porażka utwierdzała Okamurę w wierze w słuszność własnych poglądów: taktyka tai-atari jest jedynym rozwiązaniem dla Japonii. Wszelkimi sposobami — formalnie i nieformalnie, pośrednio i bezpośrednio — próbował on przeforsować wprowadzenie jej w życie. W końcu, w sierpniu 1944 r. projekt Okamury został oficjalnie przekazany do dalszego rozpatrzenia.
Taki był początek 721. Kokutai (Dywizjonu Myśliwskiego), znanego jako "Jinrai Butai". Dlatego dywizjon 721. nazywano korpusem "Boski Grom". Personel korpusu, w liczbie 600 ludzi, pochodził z jednostek Cesarskiej Marynarki Wojennej.
721. Kokutai używał broni znanej jako latające bomby "Ohka", których eskortę stanowiły samoloty Mitsubishi A6M "Zero" Model 52 z 201. Kokutai (była to nowozorganizowana grupa, nie mająca nic wspólnego z 201. Kokutai z Filipin).

Od września 1944 r. dowódcą 721. grupy był komandor Okamura. Wówczas formacja ta stacjonowała w Koh-no-Ike, na północny wschód od Tokio. Zadaniem Okamury było zorganizowanie jednostek specjalnego ataku. Zabrał się on gorliwie do pracy i natychmiast wprowadził odpowiedni program szkoleniowo taktyczny.
W październiku 1944 roku 721. Kokutai stacjonował w bazie lotnictwa morskiego Hyakurigahara w prowincji Ibaraki, we wschodniej części Honsiu. Szefem pilotów był komandor podporucznik Goro Nonaka, a oficerem łącznikowym dywizji komandor podporucznik Kunihiri Iwaki. Korpus składał się z czterech dywizjonów "Ohka": numer 1 - dowódca kapitan Akira Hirano (następnie kapitan Tsutomu Kariya), numer 2 - dowódca kapitan Akira Shinzo (następnie kapitan Kentaro Mitsuhashi), numer 3 - dowódca kapitan Morimasa Yunokawa, numer 4 - dowódca kapitan Fujio Hayashi.
Dowódca Kaigun Koku Gijutsucho (współtwórcy prototypu "Ohka"), wiceadmirał Misao Wada stwierdził, że w celu zwiększenia skuteczności 721. Kokutai musi mieć zapewnioną odpowiednią eskortę myśliwską. Dlatego do jednostki dołączył 306. Dywizjon Myśliwski komandora podporucznika Hachiro Yanagisawy (podczas bitwy o Okinawę jako eskorta latały także 305. i 307. Kokutai). Początkowo korpus dysponował więc 50 "Ohka" i myśliwcami "Zero". Skrzydło bombowe powstało z dwóch Kokutai - 708. i 711., z których każdy miał na stanie 18 samolotów Mitsubishi G4M2e.
7 listopada 721. Kokutai przeniesiono do bazy lotnictwa morskiego Konoike w Kashima, w prowincji Ibaragi, gdzie rozpoczęło się intensywne szkolenie.
13 listopada, w celu sprawdzenia postępów, jednostkę odwiedził dowódca bazy morskiej Yokosuka, wiceadmirał Mitsutaro Totsuka. Chodziły słuchy o zamiarze przerzucenia "Jinrai Butai" do wysuniętej bazy na Filipinach. Awangardę korpusu miał poprowadzić kapitan Tsuji. W Yokosuka 50 latających bomb "Ohka" załadowano na lotniskowiec "Shinano", który został storpedowany przez amerykański okręt podwodny w cieśninie Kumanonada i poszedł na dno wraz z ładunkiem. Nic nie wyszło z planowanego inauguracyjnego lotu bojowego. Według źródeł, w połowie listopada pierwszą ofiarą bomby "Ohka" padł dowódca dywizjonu, kapitan Tsutome Kariya, który stracił panowanie nad maszyną podczas próbnego lotu.
1 grudnia 1944 roku korpus odwiedził głównodowodzący Cesarskiej Marynarki Wojennej, wiceadmirał Soemu Toyoda. Każdego żołnierza korpusu obdarował hachimaki z godłem "Jinrai". Każdy pilot otrzymał też krótki, paradny miecz z wyrytym nazwiskiem właściciela. Zachował się zapis przemówienia wiceadmirała:
"Cieszę się, że widzę was w dobrym zdrowiu. Każdy z was jest ochotnikiem ostał wybrany spośród wielu kandydatów. Zaiste, możecie być z siebie dumni. Muszę przyznać, że byłem ogromnie poruszony waszą determinacją. Jestem przekonany, iż nie wahaliście sięą ani chwili, pragnąc poświacić sią dla Jego Cesarskiej Mości i dla narodu.
Jak wszyscy zapewne wiecie, rozpocząliśmy serią posunięć o zasadniczym znaczeniu. Ostateczne zwyciąstwo w tej wojnie spoczywa wprost na waszych barkach. Wróg usiłuje nas pokonać, wykorzystując swą przewagą materialną. My przeciwstawiamy mu niepowstrzymaną siłę w postaci "Kamikaze Tokubetsu Kogekitai", dysponujących mocą, która może wprawić w drżenie samych bogów. W chwili obecnej nie możemy sią równać z nieprzyjacielem, jeśli chodzi o dostąp do surowców. Nie mamy innego wyjścia, jak tylko walczyć, stosując to, czym on nie dysponuje albo nie potrafi tego wykorzystać. Tak oto przedstawia sią sytuacja, w jakiej sformowany został korpus "Jinrai Butai".
Jestem przekonany, że "Jinrai Butai" stanowi siłą kilkakrotnie potążniejszą niż pozostałe jednostki kamikaze, latające na przestarzałych samolotach zprzypiętymi 227-kilogramowymi bombami. Naród japoński potrafi sią zjednoczyć w patriotycznym porywie. Bo też tylko czyny wynikające z ogromnego ducha waleczności i dyscypliny wojskowej mogą wpłynąć na losy tej wojny. Mam nadzieją, że wszyscy bądziecie próbować do perfekcji doskonalić swe umiejątności. Przypomina mi sią stare przysłowie: "Łatwo jest umrzeć niechcący, o wiele trudniej jest poświęcić swe życie w akcie posłuszeństwa".
Nie umierajcie, dopóki nie zadacie nieprzyjacielowi śmiertelnego ciosu. Kamikaze Tokubetsu Kogekitai poczyniły wśród wrogów prawdziwe spustoszenia, zarówno materialne, jak i duchowe. Ich naloty zdopingowały cały naród do wzmożenia wysiłku. Bez wzglądu na to jak zginiecie, wasza śmierć wywrze na ludziach ogromne wrażenie. Jeżeli jednak zginiecie bez sukcesu, nie wyrządzicie żadnej szkody wrogom. Chcą przez to powiedzieć, abyście nie poświącali życia, jeśli nie uzyskacie pewności, iż wasz atak bądzie skuteczny. Z całego serca wierzą, że wszyscy postaracie sią najlepiej, jak umiecie."


Dwa dni po wizycie wiceadmirała Toyody, dla podkreślenia znaczenia pilotów jednostki korpus zaszczycił swą obecnością sam minister marynarki wojennej, Mitsumasa Yonai. 4-7 stycznia 1945 roku przedstawiciele wszystkich dywizjonów modlili się o pomyślność swych ataków przed Pałacem Cesarskim oraz w świątyniach Yasukuni i Meiji-jinja. Dziesięć dni później do jednostki zawitał osobisty wysłannik cesarza. Specjalnie dla pilotów zorganizowano pokazy walk sumo oraz projekcję filmu o samurajach, produkcji wytwórni Toho. 28 stycznia "Jinrai Butai" przeniesiono na Kiusiu, jednak 1. Dywizjon (kapitana Akiry Hirano) zatrzymano w Konoike, gdyż miał stanowić zalążek nowego, 722. Morskiego Korpusu Lotniczego "Ohka", w skład którego weszło 300 pilotów. Jednostkę tę, nazywana "Tatsumaki Butai" (korpus Tornado), sformowano 25 lutego, a jej dowódcą został komandor Isao Watanabe.

Piloci pocisków Ohka z 721. Kokutai oczekują na sygnał startu do swojej samobójczej misji Fotografia 4. Piloci pocisków Ohka z 721. Kokutai oczekują na sygnał startu do swojej samobójczej misji.

Część pilotów "Jinrai" skierowano do bazy marynarki wojennej Izumi, a pozostałych do Miyakonojo. Tam otrzymali przydziały do Tomitaka, Usa, Oita i Kanoya. Szkolenie wciąż trwało. Rozrywki pilotów ograniczały się do pływania, kendo, dżudo i tenisa. Wszystko podporządkowano osiągnięciu spokoju ducha przed lotem po śmierć. Za precedens można uznać dopuszczenie, tam gdzie było to możliwe, do odwiedzin rodzin pilotów przed ich ostatnim zadaniem (w typowo japońskim stylu wszyscy zachowywali się tak, jakby nie było żadnych samobójczych ataków, a mimo to niektórzy rodzice dawali swym synom pogrzebowe szaty, by włożyli je przed lotem). Od czasu do czasu pojawiali się reporterzy z NHK, by wysłuchać ostatnich słów pilotów do rodzin (które odpowiednio redagowano, żeby uwypuklić znaczenie poświęcenia dla cesarza i narodu).
W naczelnym dowództwie w Tokio starsi oficerowie doskonalili swe umiejętności w układaniu "słów pokrzepienia" dla odlatujących pilotów "Ohka". Wybitnym stylistą był dowódca korpusu Motoharu Okamura. Oto fragmenty jednego z jego przemówień:

"Wstąpiliście do korpusu, by poświęcić swe życie, nie mogąc znieść rosnącej nędzy i ciągłego braku surowców, z którymi boryka się nasz kraj. Codziennie, przez osiem miesięcy, nieprzerwanie aż do dziś, trwało szkolenie. Choć wyprzedzili nas kamikaze na Filipinach, nasze heroiczne przedsięwzięcie zostało zaplanowane, zanim jeszcze wsiedli do swych maszyn. Długo czekaliśmy na ten dzień, przez cały czas rozmyślając o śmierci.
Nie zamierzam zostawiać was samych. Być może nie od razu, ze względu na starszeństwo, ale na pewno też polecę (przypuszczalnie Okamura chciał zginąć jako pilot "Ohka", ostatecznie popełnił samobójstwo po kapitulacji Japonii). Tymczasem, po wypiciu wraz z wami miseczki sake, będę musiał was opuścić, mając nadzieję, że operacja "Kikusui", w której bierzecie udział, zakończy się sukcesem i wpłynie na losy naszego narodu. Nie martwcie się o rezultat waszego udziału w bitwie. Zdam wam dokładną relację w Yasukuni-jinja. Zachowajcie odwagę i pogodę ducha.
Sayonara."


Inwazję aliantów na Okinawę poprzedziły ataki powietrzne wroga przypuszczane na obszar Shikoku, Kiusiu i zachodni skraj Honsiu w dniach 19 i 20 marca. W pierwszym dniu nalotów lotnictwa pokładowego sprzymierzonych 50 samolotów kamikaze wyruszyło do konfrontacji z wrogiem. Japońskie myśliwce przechwytujące zameldowały również o zestrzeleniu kilkudziesięciu samolotów bojowych wroga. Niestety, nasze straty w Kanoya i innych bazach lotnictwa morskiego były także bardzo wysokie. 20 marca specjalna formacja szturmowa 20 "Suisei" ("Judy") uderzyła na zespół operacyjny okrętów wroga. Celami kamikaze były: niszczyciel "Halsey Powell" oraz okręt podwodny "Devilfish". 21 marca, o świcie, samolot zwiadowczy dostrzegł trzy lotniskowce wroga na południowy wschód od wybrzeży Kiusiu. Ich pozycję określono na 320 mil od południowowschodniego wierzchołka wyspy Kiusiu, 145 stopni od przylądka Toizaki. Nie stwierdzono obecności myśliwców osłony. Stąd wyciągnięto wniosek, że są to okręty, które doznały uszkodzeń w wyniku zaciętych ataków kamikaze, przeprowadzonych w ciągu uprzednich dwóch dni.
Wiceadmirał Matome Ugaki, dowódca Piątej Floty Powietrznej, uznał, że jest to doskonała okazja do pierwszego wykorzystania pocisków "Ohka" w warunkach bojowych. Zarządził on przygotowanie wszystkich dostępnych myśliwców do lotu w charakterze osłony grupy szturmowej. Komandor Okamura głęboko wierzył w skuteczność nowej broni, ale uważał, że powodzenie misji "Ohki" jest w niezwykłym stopniu uzależnione od ilości i sprawności samolotów eskorty. Doskonale zdawał on sobie sprawę, że z natury powolne bombowce (teraz dodatkowo poważnie przeciążone) nigdy nie przedostaną się w pobliże lotniskowców bez potężnej osłony myśliwskiej.
Gdy wydano rozkaz lotu operacyjnego samolotom samobójczym "Ohka", Okamura, zaniepokojony w najwyższym stopniu, wpadł do pokoju operacyjnego, domagając się zwiększenia potencjału liczebnego eskorty.
Szef sztabu Ugakiego, kontradmirał Toshiyuki Yokoi, wyjaśnił: "Wszystkie myśliwce, wchodzące w skład 201. Grupy Powietrznej zostały przydzielone do tej misji. Grupa ta poniosła ostatnio poważne straty, ale udało się jej zebrać 55 myśliwców".
"Czy nie można zorganizować większej ilości samolotów eskorty?" domagał się Okamura. "Uważam, że ta liczba jest zdecydowanie niewystarczająca." "W takim razie możemy tylko odwołać atak", odparł Yokoi. Odwrócił się w stronę przysłuchującego się tej wymianie dowódcy floty i zapytał: "Panie admirale, zna pan sytuację. Czy mamy odwołać uderzenie?"
Admirał Ugaki, który nie opuścił pokoju operacyjnego od chwili podjętej przez wroga 18 marca ofensywy, podniósł się teraz z krzesła, podszedł do Okamury, poklepał go po ramieniu i odparł: "Jeżeli nie wykorzystamy samolotów "Ohka" w chwili obecnej, taka szansa już się więcej nie powtórzy". Komandor Okamura skrzywił się na te słowa, a przez twarz przebiegł mu cień ponurej rezygnacji. "Jesteśmy gotowi do przypuszczenia ataku, panie admirale" — zameldował sucho i wyszedł.
Oczywiste było, że u końca drogi pilota "Ohki" stoi śmierć. Jednak Okamura bardzo cierpiał na myśl o wysłaniu swoich ludzi w misję skazaną na niepowodzenie — obawiał się, że piloci zginą bezsensownie i nadaremnie. Pragnął on, żeby śmierć tych młodych ludzi była nie tylko heroiczna, ale żeby także przyniosła sukces w walce i aby ich czyny na zawsze zapisały się w ludzkiej pamięci.

Samolot G4M Betty z 721. Kokutai z podwieszonym samolotem Ohka tuż po starcie Fotografia 5. Samolot G4M "Betty" z 721. Kokutai z podwieszonym samolotem "Ohka" tuż po starcie.

Okamura, weteran sił powietrznych, był w pełni świadomy wspaniałych możliwości bojowych amerykańskich samolotów. Doskonale zdawał sobie sprawę, że 55 japońskich myśliwców pilotowanych przez lotników o ograniczonych umiejętnościach nie ma najmniejszych szans w przypadku starcia z takim przeciwnikiem. Dlatego opuścił on pokój operacyjny z głębokim postanowieniem osobistego poprowadzenia grupy szturmowej w tej trudnej akcji. Formacja ataku składała się z osiemnastu bombowców, z których aż 16 niosło pociski "Ohka". Dowódcą grupy samolotów-nosicieli miał być komandor podporucznik Goro Nonaka, doskonały lotnik, doświadczony pilot samolotów torpedowo-bombowych. Był to waleczny człowiek z zasadami, przykładający dużą wagę do tradycji samurajskich i dbający zawsze o swoich podkomendnych.
W czasie przygotowań do startu przed Nanoką stanął kapitan Kai, jeden z młodszych oficerów grupy, z prośbą, aby jemu powierzyć prowadzenie ataku. Kai rozumiał z jak wielkim niebezpieczeństwem wiąże się uczestnictwo w owej misji i chciał oddać swoje życie w zamian za życie dowódcy. Nonaka docenił poświęcenie młodego lotnika, ale nie przyjął jego propozycji. Odsunął go na bok i nie chciał słuchać ponawianych próśb Kai.
Właśnie w tym momencie podszedł do nich Okamura i oświadczył: "Nonaka, dzisiaj ja poprowadzę atak."
Nonaka w lot pojął intencje swojego dowódcy i — choć zazwyczaj pełen szacunku dla przełożonych — teraz wykrzyknął z gniewem w głosie: "Czyżby stracił pan wiarę w moje umiejętności? W tym jednym przypadku odmawiam wykonania pańskiego rozkazu".
Okamura poczuł jak fala ciepła rozlewa mu się wokół serca. Zrozumiał, że w tych okolicznościach nie wolno mu pozbawiać Nonaki możliwości dowodzenia formacją. Przeszywający ryk, towarzyszący przygotowaniom do odlotu, wypełnił powietrze. Załogi szturmowe w pośpiechu zebrały się przed punktem dowodzenia lotniska. Nonaka stał wyprężony przed grupą lotników. Wówczas podszedł do niego podporucznik Iguchi, pilot pocisku "Ohka" i z czcią w głosie powiedział: „Panie komandorze, modlę się gorąco za pański sukces."
Iguchi nie był wyznaczony do udziału w owej misji. Atak samolotów-pocisków w tym dniu miał poprowadzić młodszy stażem kapitan Kentaro Mihashi. Wydano rozkaz startu. Załogi bombowców pobiegły do swoich maszyn. Iguchi uścisnął Mihashiego, żegnając go słowami: "Pamiętaj, musisz dzisiaj dokonać wielkich czynów."
Mihashi odparł ze śmiechem: "Możesz być spokojny o dzisiejszą misję. Myśl o następnej, która będzie twoją!"
Piloci "Ohki", wykrzykując słowa pożegnania i dziękując za możliwość uczestniczenia w akcji, wsiedli do samolotów wynosząych pociski nad cel. Nonaka uśmiechnął się i powiedział "To jest Minatogawa" (Jest to odniesienie do, noszącej owe miano, świątyni, wybudowanej w Kobe, poświęconej XIV-wiecznemu patriocie Masashige Kusunokiemu, który tuż przed śmiercią powiedział: "Shichisei Hokoku!" — "O, gdybyż dane mi było siedem żywotów, z których każde mógłbym oddać dla ojczyzny!") po czym wszedł na pokład swojego bombowca. Admirał Ugaki żegnał odlatującą formację, stojąc przed punktem dowodzenia. Gdy śledził kołujące na pasie maszyny, w jego oczach błyszczały łzy.

Zdjęcie z fotokarabinu jednego z myśliwców Hellcat, które przechwyciły grupę bombowców G4M z podwieszonymi samolotami Ohka w dniu 19 marca 1945 roku Fotografia 6. Zdjęcie z fotokarabinu jednego z myśliwców "Hellcat", które przechwyciły grupę bombowców G4M z podwieszonymi samolotami "Ohka" w dniu 19 marca 1945 roku.

Bombowce zaczęły podrywać się w powietrze o godzinie 11:35. Czyniły to sprawnie, w krótkich odstępach za prowadzącym atak Nonaką. Machaliśmy im na pożegnanie z nadzieją, ale i swoistym smutkiem. Niezatarte wrażenie wywarły na nas wyraźnie widoczne na głowach pilotów hachimaki (przepaski z białego materiału). Spośród 55 myśliwców przeznaczonych do osłony grupy szturmowej tylko 30 wypełniło swoje zadanie. Część z nich nawet nie była w stanie wzbić się w powietrze, część zaś musiała zawrócić do bazy na skutek defektów silników. Tymczasem z kwatery głównej Piątej Floty Powietrznej dotarły do nas dalsze doniesienia jednostek wywiadowczych. Okazało się, że w istocie był to zespół operacyjny wroga podzielony na grupę trzech i dwie grupy dwóch lotniskowców. Całe zgrupowanie przemieszczało się na południowy zachód i było znacznie potężniejsze niż początkowo sądziliśmy. Wobec takiego obrotu sprawy szanse powodzenia pierwszej misji pocisków "Ohka" drastycznie zmalały. Pojawiły się głosy, że należy natychmiast zawrócić całą formację, ale admirał Ugaki trwał niewzruszony w swoim przekonaniu o konieczności kontynuowania misji. Wszyscy obecni czekali w napięciu z rosnącym niepokojem na meldunek o zlokalizowaniu okrętów wroga. Nasze samoloty nie łączyły się jednak z bazą. Radio milczało jak zaklęte. Czas rozpoczęcia uderzenia przeminął bez żadnych wieści z obszaru docelowego. W ciszy, która zapadła w kwaterze jedynym dźwiękiem było tykanie zegara z wysiłkiem odmierzającego niekończące się minuty. Paliwo w zbiornikach naszych samolotów było już praktycznie na wyczerpaniu.

Zdjęcie z fotokarabinu jednego z myśliwców Hellcat, które przechwyciły grupę bombowców G4M z podwieszonymi samolotami Ohka w dniu 19 marca 1945 roku Fotografia 7. Zdjęcie z fotokarabinu jednego z myśliwców "Hellcat", które przechwyciły grupę bombowców G4M z podwieszonymi samolotami "Ohka" w dniu 19 marca 1945 roku.

W pewnej, pełnej nerwowego wyczekiwania chwili usłyszeliśmy jak Okamura powiedział półgłosem: "Co się właściwie stało?"
Za odpowiedź musiała mu wystarczyć ciężka, przesycona przeczuciem klęski, cisza.
W jakiś czas potem, drogą radiową przesłano wiadomość dla formacji szturmowej w nadziei, że zdołają nas jeszcze usłyszeć: "W przypadku niemożności zlokalizowania wroga, kierować się na wyspę Marcus." Teraz mogliśmy już tylko czekać w szargającym nerwy poczuciu zawieszenia.
Niedobitki myśliwców eskorty w końcu powróciły do bazy i wówczas piloci opowiedzieli o katastrofie, która spotkała naszą ekspedycję szturmową. O godzinie 14:00, w odległości 50 — 60 mil od celu, zaatakowało ją 50 amerykańskich samolotów pokładowych "Hellcat".
Samoloty osłony rzuciły się do desperackiej walki z przeciwnikiem, na próżno starając się niedopuścić wroga do maszyn szturmowych, niosących pociski "Ohka". Nieprzyjaciel skoncentrował swój atak na powolnych, niezwrotnych bombowcach.

Zdjęcie z fotokarabinu jednego z myśliwców Hellcat, które przechwyciły grupę bombowców G4M z podwieszonymi samolotami Ohka w dniu 19 marca 1945 roku Fotografia 8. Zdjęcie z fotokarabinu jednego z myśliwców "Hellcat", które przechwyciły grupę bombowców G4M z podwieszonymi samolotami "Ohka" w dniu 19 marca 1945 roku.

Bezsilne wobec wroga, (poważnie przeciążone) nie były one w stanie wykonać żadnego uniku. Tymczasem myśliwce wroga gwałtownie wdzierały się w szyki formacji, zasypując bombowce gradem kul broni pokładowej. W końcu z jednego z samolotów-nosicieli wystrzeliły wysmukłe płomienie. Ciężka ognista masa spadła korkociągiem i pogrążyła się w głębinie morza. Tylko wąski, ciągnący się za nią tren siwego dymu przez chwilę unosił się nad powierzchnią wody, znacząc miejsce ostatniego spoczynku załogi.

Zdjęcie z fotokarabinu jednego z myśliwców Hellcat, które przechwyciły grupę bombowców G4M z podwieszonymi samolotami Ohka w dniu 19 marca 1945 roku Fotografia 9. Zdjęcie z fotokarabinu jednego z myśliwców "Hellcat", które przechwyciły grupę bombowców G4M z podwieszonymi samolotami "Ohka" w dniu 19 marca 1945 roku.

Wkrótce 14 następnych bombowców zostało zestrzelonych, pomimo rozpaczliwych wysiłków eskorty, próbującej je osłaniać. Piloci trafionych maszyn, przed opuszczeniem szyku, wznosili dłoń, bądź machali skrzydłami: tymi gestami oddawali ostatnie honory wojskowe swojemu dowódcy — Nonace. Ten, wraz z dwoma ostatnimi bombowcami, zdołał się skryć w chmurach i uniknąć zestrzelenia, jednak wszelki ślad po nim zaginął. Tak więc, sześć miesięcy intensywnego szkolenia zakończyło się klęską i bezcelową śmiercią lotników. Nie sposób opisać ogólnego nastroju rozpaczy, jaki ogarnął bazę po tej katastrofie. Ostatnie słowa kapitana Nonaki były mottem jego jednostki. Na swoim proporcu miała ona wypisane słowa: HI RI HO KEN TEN*. Teraz proporzec ten powiewał nad bazą Kanoya dla upamiętnienia nieszczęsnej misji i pilotów, którzy w niej polegli.

*Jest to tak zwany system "on", bądź system chiński, odczytywania ideogramów, które oznaczają: Niesprawiedliwość, Zasady, Prawo, Potęga, Niebo. Tutaj symbolizują sylogistyczną myśl, głoszoną przez Masashige Kusunokiego:
HI wa RI ni katazu, (Niesprawiedliwość nie zwycięży Zasad,)
RI wa HO ni katazu, (Zasady nie zwyciężą Prawa,)
HO wa KEN ni katazu, (Prawo nie zwycięży Potęgi,)
KEN wa TEN ni katazu. (Potęga nie zwycięży Nieba.)

Otrząśnięcie po niepowodzeniu pierwszej wyprawy nastąpiło dopiero po dziesięciodniowej przerwie. Kolejny atak samobójczy przygotowano na 1 kwietnia. W tym dniu z bazy Kanoya wystartowały zaledwie trzy samoloty bombowe G4M2e z podwieszonymi samolotami "Ohka" Model 11. Tym razem osiągnęły pierwszy sukces. Udało się im uszkodzić amerykański pancernik "West Virginia" oraz okręt transportowy "Alpine". Japończycy zgłaszali uszkodzenie jeszcze jednego okrętu transportowego, ale Amerykanie tego nie potwierdzili. Do bazy powrócił jednak tylko jeden samolot bombowy-nosiciel. Następnym występem samolotów "Ohka" Model 11 była operacja "Kikusui 2", która została przeprowadzona 12 i 13 kwietnia. W ramach tej operacji 12 kwietnia wzięło udział 9 samolotów "Ohka" Model 11 wraz z samolotami-nosicielami w asyście 80 innych samolotów samobójczych. Wyprawę osłaniało tym razem ponad 100 samolotów myśliwskich.
Po powrocie Japończycy zameldowali o zatopieniu aż trzech amerykańskich pancerników, w tym jeden przyznano porucznikowi Saburo Dohi. Załoga samolotu-nosiciela złożyła szczegółowy raport z jego ostatniego lotu. Samolot z pilotem Saburo Dohi wyczepiony został na wysokości 6000 m i w odległości 18 kilometrów od dostrzeżonego celu — dużego okrętu. Pilot wykonał pokazowy nalot na cel. Załoga samolotu-nosiciela z dużej odległości zauważyła pięciusetmetrowy słup wody na przedłużeniu trajektorii lotu porucznika Dohi. Po zbadaniu po wojnie dokumentów okazało się, że tego dnia łupem samolotów ""Ohka" Model 11 był niszczyciel USS "Mannert L. Abele", który zatonął oraz niszczyciel USS "Stanly", który został jedynie uszkodzony. 14 kwietnia użyto następnych siedmiu samolotów "Ohka" Model 11, ale ich atak nie przyniósł zbyt dużego sukcesu. Zgłoszono wprawdzie zatopienie jednego pancernika, ale było to tylko pobożne życzenie. Prawdopodobnie uszkodzony został tylko niszczyciel USS "Sigsbee", ale i to nie jest pewne, czy stało się to za sprawą samolotu "Ohka", czy też innego samolotu. Samoloty "Ohka" Model 11 były jeszcze używane 16 kwietnia w ilości sześciu maszyn, przy czym zgłoszono zatopienie jednego pancernika. 28 kwietnia do akcji użyto czterech samolotów. Japończycy zgłosili zatopienie dużego lotniskowca. Kolejna akcja miała miejsce 4 maja. Tym razem efektem ataku siedmiu maszyn miało być zatopienie jednego pancernika i jednego krążownika. 11 maja użyto czterech samolotów "Ohka" Model 11.

Piloci nieszczęsnej jednostki bombowców komandora Nonaki tuż przed lotem operacyjnym Fotografia 10. Piloci nieszczęsnej jednostki bombowców komandora porucznika Nonaki tuż przed lotem operacyjnym, którego zadaniem było wyniesienie samolotów-pocisków „Ohka" nad cel. Z szesnastu maszyn, które wyruszyły w tę misję, powróciła tylko jedna. Po prawej stronie widoczna jest flaga jednostki, na której wypisano słowa "Hi Ri Ho Ken Ten". Baza Kanoya, 21 marca 1945.

W rzeczywistości samoloty te nie przyniosły Aliantom poważniejszych szkód. Po raz ostatni samoloty "Ohka" Model 11 użyte zostały 22 czerwca. Wtedy to sześć maszyn dokonało ataku, lecz zakończył się on niepowodzeniem.
Alianci z samolotami "Ohka"" Model 11 po raz pierwszy spotkali się podczas walk o Okinawę, chociaż nieco wcześniej służby wywiadowcze meldowały o pojawieniu się nowych, niewiadomego przeznaczenia samolotów, które uznano raczej za samoloty szkolno-treningowe niż bojowe. W tym też czasie po zapoznaniu się z prawdziwym zastosowaniem samolotów "Ohka" Model 11, piloci alianccy nadali mu imię, też japońskie — "Baka", które tłumaczy się jako "głupiec" lub "błazen".
Taktyka bojowego wykorzystania samolotów "Ohka" Model 11 polegała, w uproszczeniu, na tym, że w odległości około 35 kilometrów przed rejonem ataku samolot-nosiciel odczepiał samolot samobójczy. Odbywało się to przy prędkości w granicach 280-325 km/h i na pułapie od 6000 do 8250 m. Następnie samolot samobójczy lotem ślizgowym z prędkością 370 km/h dokonywał przelotu w kierunku wybranego celu pod najbardziej optymalnym kątem ślizgu, wynoszącym 5 stopni i 35 sekund (5°35'). Podczas lotu ślizgowego pilot samolotu samobójczego w końcowej jego fazie mógł włączyć dodatkowe podskrzydłowe silniki rakietowe, aby na 5 kilometrów przed celem nastąpił wzrost prędkości do 860 km/h. W ostatniej fazie lotu pilot zwiększał kąt toru lotu do 50°, wprowadzając samolot w ostry lot nurkowy i włączając jednocześnie kadłubowy zespół silników rakietowych. Prędkość nurkowania wzrastała wówczas do 995 km/h, z tą prędkością pilot kierował samolot na wybrany cel. Zaprezentowana technika lotu była najdogodniejsza dla uzyskania największego prawdopodobieństwa osiągnięcia celu akcji.
Pomimo tak opracowanej taktyki skuteczność bojowa samolotów "Ohka" Model 11, zawiodła na całej linii. Zawiodła ona nie tylko dowódców lotnictwa morskiego, ale także jej twórców. Początkowe sukcesy zawdzięczano tylko dzięki wykorzystaniu elementu zaskoczenia i stosunkowo małym rozmiarom samolotu. Później jednak coraz trudniej było im nie tylko trafić w cel, ale w ogóle dotrzeć w pobliże wyznaczonego rejonu ataku. Poza tym coraz więcej samolotów ulegało w locie różnym awariom, szczególnie podczas nurkowania. W tej fazie lotu bardzo utrudnione było sterowanie samolotem, a tym samym trafienie w szybko manewrujące okręty nieprzyjacielskie i ostatecznie — z reguły w rękach niedoświadczonego pilota-samobójcy — samolot uderzał o powierzchnię wody z odbezpieczonymi zapalnikami, wybuchając niczym bomba lotnicza. Inną ważną wadą był zbyt mały zasięg lotu, który zmuszał samoloty-nosiciele do maksymalnego zbliżenia się w strefę samobójczego ataku. Pomimo tego, że były one silnie uzbrojone i posiadały eskortę myśliwską, to stawały się łatwym łupem dla czyhających alianckich samolotów myśliwskich. W momencie przygotowania się do wypuszczenia samolotu samobójczego, samolot-nosiciel tuż przed wyczepieniem musiał lecieć równym lotem przy znacznie obniżonej prędkości. Był to najdogodniejszy moment dla amerykańskich samolotów myśliwskich do rozpoczęcia ataku na samolot-nosiciel. Przeprowadzany zwykle od dołu w kierunku komory bombowej. W ten sposób dochodziło do podwójnych strat, ponieważ w takim ataku ginęły załogi obydwu samolotów — samolotu samobójczego i samolotu-nosiciela.

Strona: 1, 2